Radio Białystok | Wiadomości | Uwierzyły oszustom i straciły blisko 200 tys. zł
53-letnia białostoczanka i jej matka straciły blisko 200 tys. złotych po tym, gdy oszuści poinformowali je, że ich oszczędności są zagrożone.
Przestępcy podali się za pracowników firmy pożyczkowej, banku i policjanta z wydziału cyberprzestępczości. Kobiety przelały swoje oszczędności na tzw. bezpieczne konto.
Na telefon komórkowy 53-latki zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika firmy pożyczkowej. Pytał, czy białostoczanka składała wniosek o pożyczkę.
Kiedy kobieta zaprzeczyła, oszust poinformował 53-latkę, że zgłosi sprawę do departamentu bezpieczeństwa jej banku. Dodał, że być może ktoś próbuje wykorzystać jej dane, po czym rozłączył się. Chwilę później białostoczanka otrzymała kolejny telefon. Tym razem dzwoniący mężczyzna przedstawił się jako pracownik banku z działu bezpieczeństwa. Rozmówca potwierdził, że ktoś chce wykorzystać jej dane w celu wzięcia pożyczki, a zgromadzone przez nią środki są zagrożone - mówi st. asp. Katarzyna Molska-Zarzecka.
Oszust polecił kobiecie przeniesienie oszczędności na rzekomo bezpieczne konto techniczne. Kobieta podała też numer telefonu do swojej 75-letniej matki, której pieniądze także miały być zagrożone.
75-latka zgodnie z poleceniami przelała swoje oszczędności na wskazane konto. Po tym, jak kobiety wykonały wszystkie zalecenia oszustów, otrzymały jeszcze jeden telefon. Tym razem od rzekomego policjanta z wydziału cyberprzestępczości. Mężczyzna poinformował swoją ofiarę, że skontaktuje się z bankiem, zleci jego sprawdzenie, a ewentualne wnioski o pożyczkę na dane 59-latki zostaną anulowane. W efekcie kobiety straciły blisko 200 tysięcy złotych, a o całej sytuacji powiadomiły policjantów - dodaje st. asp. Katarzyna Molska-Zarzecka.
Później kontakt z oszustami urwał się.
Policjanci przypominają, że ani oni, ani pracownicy banków nie informują telefonicznie o zagrożonych oszczędnościach. W takiej sytuacji trzeba natychmiast się rozłączyć i osobiście skontaktować z policją lub bankiem.