Radio Białystok | Wiadomości | Rozporządzenie o pracach domowych zacznie obowiązywać od kwietnia - zapytaliśmy o opinie białostockich uczniów i nauczycieli
Zapowiedzi stały się faktem - od 1 kwietnia wchodzi w życie rozporządzenie minister edukacji dotyczące prac domowych. Uczniowie najmłodszych klas szkół podstawowych nie będą ich mieli prawie wcale, a w przypadku starszych uczniów prace będą dla chętnych i nie na ocenę.
Co o zmianach myślą uczniowie?
Najmłodsi, drugoklasiści są zachwyceni. Będziemy mieli czas na zabawę, spotkania z kolegami, oglądanie filmów i leniuchowanie - mówią uczniowie SP 19 w Białymstoku. Dopytywani przyznają, że do tej pory nauczyciele nie zadawali im zbyt dużo, ale prace domowe czasem okazywały się „nielogiczne” lub wymagały angażowania rodziców. Pojawiły się jednak głosy, że z niektórych przedmiotów cześć uczniów nadal chciałaby odrabiać prace domowe.
Podobnie na sprawę patrzą uczniowie starszych klas, którzy jednak nie odczują aż tak rewolucyjnych zmian w tym temacie. Zgodnie z rozporządzeniem w klasach IV-VIII szkoły podstawowej uczniowie nie będą mieli obowiązku wykonywania prac domowych zadawanych w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych a wykonanie lub niewykonanie pracy domowej nie będzie oceniane.
Czy zatem będą chętni do nieobowiązkowych prac domowych? Raczej nie - odpowiadają uczniowie VII klasy Szkoły Podstawowej nr 19 w Białymstoku. Wyjaśniają, że już i tak są dość mocno obciążeni nauką i nieraz brakuje im czasu na realizowanie własnych pasji.
Podzielone opinie wśród nauczycieli
I tak jak uczniowie są raczej zgodni, co do zniesienia prac domowych, tak niektórzy nauczyciele nie wyobrażają sobie całkowitej rezygnacji z takiej formy utrwalania materiału. Na przykład nauczycielka języka polskiego w klasach IV i V Urszula Adamska zwraca uwagę, że tylko na lekcji nie da się utrwalić umiejętności pisania. Dlatego ona nadal zamierza zadawać uczniom „zadania pisarskie”, tak by także w domu ćwiczyli tę umiejętność.
Z kolei nauczycielka matematyki w SP nr 19 w Białymstoku Alicja Roszkowska zamierza „odpuścić” uczniom, bo jak mówi, ci w starszych klasach są naprawdę obciążeni nauką.
- Kiedy po 7 lekcjach wracają do domu ok 15.00 i do odrobienia mają lekcje z kilku przedmiotów, to po zjedzeniu obiadu faktyczny koniec nauki mają dopiero ok 18:00 - mówi Alicja Roszkowska. Dodaje też, że ona już od dwóch lat prawie nie zadaje prac domowych i w tym czasie nie zauważyła obniżenia poziomu nauczania i wiedzy wśród uczniów.
Pomysł likwidacji prac domowych akceptuje także nauczycielka nauczania wczesnoszkolnego Wiktoria Prusińska. Jak mówi, nie ma ich za wiele, ale zdaje sobie sprawę, że część zadań bardziej angażuje rodziców niż uczniów, a nie o to chodzi, by nad zadaniami pochylały się całe rodziny. Zwraca jednak uwagę, że może to rodzic problemy dla uczniów, którzy nieco wolniej pracują na lekcjach, którym nie będzie mogła zadawać nic do domu. - To oznacza, że będę musiała znaleźć jakieś inne metody - odpowiada. Dodaje też, że z pewnością uczniowie będą pilnowali „by pani nic nie zadała”, ale obserwuje też reakcję niektórych rodziców, który mogą starać się „wywierać presję” na nauczycielach, by wbrew przepisom zadawali prace domowe.
Warto przypomnieć, że nowe przepisy nie oznaczają zniesienia obowiązku uczenia się w domu, czyli na przykład czytania lektur, powtarzania materiału z lekcji czy przyswajania słówek z języków obcych.