Radio Białystok | Wiadomości | Służby musiały ratować migrantów pod granicą z Białorusią [zdjęcia]
Cała akcja trwała sześć godzin. Kilkudziesięciu strażaków, strażników granicznych i ratowników medycznych pomagało migrantom przy granicy z Białorusią. Trzech Afgańczyków ugrzęzło w trudno dostępnym bagnistym terenie w okolicach miejscowości Pasieki pod Siemianówką.
Straż Graniczna oskarża aktywistów, którzy byli przy migrantach, że nie chcieli podać od razu dokładnej lokalizacji.
Skandaliczne zachowanie aktywistów,wspieranych przez jedną ze stacji tv.Nie chcieli podać dokładnej lokalizacji nielegalnych imigrantów.W tym czasie #funkcjonariuszeSG i strażacy prowadzili wyjątkowo trudną akcję poszukiwawczą na bagnach - #PSGNarewka Nie mogli odnaleźć osób.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) January 8, 2023
1/3 pic.twitter.com/BKuTNwmAZ6
Służby dostały informację o potrzebujących osobach pod numer 112, ale miały problem z ich znalezieniem - mówi rzeczniczka podlaskiego oddziału straży granicznej major Katarzyna Zdanowicz.
- Na numer 112 zadzwoniła osoba podając współrzędne. Okazało się jednak, że współrzędne nie wskazywały dokładnego miejsca pobytu osób potrzebujących pomocy. Służby szukały migrantów w podanej lokalizacji, ale nikogo nie znalazły. Dzwoniliśmy do osoby, która zgłaszała pod numer 112, że osoby potrzebują pomocy, ale nie chciała z nami współpracować, nie chciała podać dokładnych koordynatów - mówi major Katarzyna Zdanowicz.
Jak podaje Straż Graniczna - dopiero po dwóch godzinach osoba, która dzwoniła pod numer 112 wyszła do ratowników i powiedziała, że doprowadzi służby do cudzoziemców.
- Miejsce to było oddalone o ok. 2 km od pierwszego wskazanego miejsca. Służby dodarły na miejsce, gdzie byli aktywiści, dziennikarze i trzech cudzoziemców, obywatele Afganistanu, którzy potrzebowali pomocy. Dwie osoby straż pożarna musiała wynosić na noszach, a jedną prowadzili strażacy i strażnicy graniczni. Udało ich się doprowadzić do karetki i zawieźć do szpitala - mówi major Zdanowicz.
Cudzoziemcy trafili do szpitala. Jak podaje Straż Graniczna ich stan zdrowia jest stabilny.
W akcji brało udział 30 strażaków.
- Z uwagi na warunki terenowe oraz zapotrzebowanie rozpoznano możliwość ewakuacji poszkodowanych drogą powietrzną. Postawiono w gotowość śmigłowiec z Mińska Mazowieckiego, jednak ostatecznie podjęto decyzję o ewakuacji lądem - mówi rzecznik podlaskich strażaków mł. bryg. Piotr Chojnowski.
Zgłoszenie do strażaków dotarło w sobotę o 20:20, akcja zakończyła się o 2:18 w nocy.