Radio Białystok | Wiadomości | Białostoczanka przekazała oszustom 100 tys. zł, myśląc, że pomaga córce
Aż 100 tys. zł straciła starsza mieszkanka Białegostoku. Dała się oszukać przestępcom, którzy zadzwonili do niej i podali się za jej córkę. Z kolei prawie 60 tys. zł straciły dwie starsze kobiety z Łomży.
Białostoczanka uwierzyła w fałszywą historię o wypadku córki. Była przekonana, że jej pomaga i przekazała nieznanym osobom swoje oszczędności.
Policjanci z Komendy Miejskiej w Białymstoku we wtorek do popołudnia (19.07) odnotowali sześć prób oszustwa "na wypadek".
Oszuści są aktywni w naszym regionie od kilku dni. W poniedziałek policjanci z Łomży informowali o dwóch seniorkach, które zostały oszukane. 80-latka chcąc pomóc fałszywemu policjantowi CBŚ w złapaniu podejrzanych, przez których jej oszczędności były zagrożone, przekazała mu 37 tys. zł.
- Na telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna, podając się za łomżyńskiego policjanta. Oszust poinformował kobietę, że rozpracowuje grupę przestępczą. Mężczyzna dodał, że pieniądze na koncie seniorki są zagrożone, ponieważ w grupie przestępczej działa kasjerka właśnie z jej banku - mówi podkomisarz Justyna Janowska z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Druga kobieta, 89-latka, uwierzyła, że jej wnuczek spowodował wypadek i przekazał 20 tys. zł.
- W drugim przypadku pokrzywdzoną była 89-latka. Tym razem oszust zadzwonił do kobiety, podając się za jej wnuczka. Mężczyzna twierdził, że spowodował wypadek i w związku z tym pilnie potrzebuje pieniędzy. Dodał, że gotówka jest niezbędna na załatwienie formalności prawnych, a on nie chce trafić do więzienia - wyjaśnia podkomisarz Justyna Janowska.
Ofiarą oszustów padł też 32-latek z Białegostoku, który stracił 2 tys. zł, przekazując kody BLIK.
Policjanci kolejny raz apelują o rozwagę i przypominają, że nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy.
- Zachowajmy ostrożność, jeżeli dzwoni ktoś, kto podszywa się pod członka rodziny, policjanta i prosi o pieniądze. Nie podejmujmy żadnych pochopnych działań, nie wykonujmy jego poleceń, nie mówmy również nikomu, a szczególnie przez telefon, o kwocie oszczędności, jakie posiadamy i gdzie je przechowujemy. Rozłączmy starannie rozmowę telefoniczną, zadzwonimy do kogoś z rodziny i upewnijmy się, czy osoba, która prosiła o pomoc, faktycznie jej potrzebuje - tłumaczy podkomisarz Justyna Janowska.
W każdej sytuacji, która wzbudza nasze wątpliwości, możemy też zadzwonić pod numer alarmowy 112.