Radio Białystok | Wiadomości | Proces wz. ze śmiercią w akcji dwóch białostockich strażaków - biegły ma przygotować opinię uzupełniającą
Konieczna jest uzupełniająca opinia biegłego z zakresu pożarnictwa, z uwzględnieniem dowodów przedstawionych w trakcie procesu - zdecydował w czwartek (09.06) białostocki sąd, zajmujący się sprawą śmierci dwóch strażaków w czasie gaszenia pożaru hali magazynowej ponad pięć lat temu.
Proces został odroczony bezterminowo
Proces został odroczony bezterminowo; biegłemu sąd zakreślił dwumiesięczny termin na ocenę, czy dotychczasową opinię i wnioski w niej zawarte należy zaktualizować, również w związku z tym, iż opinia wydana w śledztwie uwzględnia zeznania dowódcy akcji, który obecnie jest oskarżonym w tym procesie (jego zeznania jako świadka nie mogą być dowodem).
Przed sądem odpowiada dowódca akcji w czasie, gdy doszło do śmierci dwóch strażaków, których zadaniem było rozpoznanie sytuacji w płonącym budynku. W gaszonej hali magazynowej - przy ograniczonej widoczności i w dużym zadymieniu - weszli oni na podwieszany sufit, który się pod nimi zawalił.
Prokuratura zarzuca dowódcy nieumyślne niedopełnienie obowiązków służbowych, skutkujące nieumyślnym narażeniem strażaków na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
W ocenie śledczych, oskarżony, jako kierujący akcją jednostek straży pożarnej, "nie zebrał w sposób dostateczny informacji na temat konstrukcji i umiejscowienia znajdującego się w budynku podestu technicznego i sufitu od znajdującego się na miejscu zdarzenia użytkownika budynku, w wyniku czego wchodzący w skład roty rozpoznawczej funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej zostali nieumyślnie narażeni przez niego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
Według prokuratury, źródłem obowiązku dowodzącego akcją było rozporządzenie MSWiA z 2008 roku, w sprawie szczegółowych warunków bezpieczeństwa i higieny służby strażaków PSP. W art. 53 tego rozporządzenia jest mowa m.in. o tym, że podczas akcji ratowniczej, "uwzględniając poziom dowodzenia", kierujący taką akcją "rozpoznaje zagrożenia, informuje o ich występowaniu oraz wydaje polecenia", mające na celu właściwe zabezpieczenie strażaków przed ich następstwami.
Śledczy powołują się na zebrany w sprawie obszerny materiał dowodowy, w szczególności zeznania świadków, oględziny miejsca zdarzenia, zapisy nagrań rozmów z rejestratora PSP w Białymstoku oraz opinie biegłych, w tym m.in. z zakresu pożarnictwa.
Prokuratura zaznacza, że nie ma bezpośredniego związku przyczynowo-skutkowego między tym niedopatrzeniem, czy też zaniechaniem (ze strony dowodzącego akcją) a śmiercią strażaków. Oskarżony nie przyznaje się, grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności lub do dwóch lat więzienia.
Sąd przesłuchał strażaka, który był w trakcie działań zastępcą dowódcy zmiany
W czwartek Sąd Rejonowy w Białymstoku przesłuchał strażaka, który był w trakcie działań zastępcą dowódcy zmiany (dowódcą był wtedy właśnie oskarżony). Jego zadaniem było m.in. rozpoznanie sytuacji z góry, ze strażackiej drabiny. Chodziło o sprawdzenie, jak rozprzestrzenia się pożar od strony dachu. Mówił m.in. o próbie wejścia do budynku z poziomu okien na piętrze, co ostatecznie nie udało się.
Świadek opowiadał też o okolicznościach, w których usłyszał o zaginięciu dwóch strażaków, o tym, że są oni wywoływani bez skutku przez służbowe radio przez dowódcę; mówił, że pożar był już gwałtowny, zadymienie bardzo silne a temperatura wysoka. Bezpośrednio w odnalezieniu strażaków nie brał udziału, ale pomagał wynieść i ratować na zewnątrz jednego z nich.
Świadek mówił też, że konstrukcja sufitu podwieszanego - którą widział na własne oczy już po wypadku - wydawała się solidna. "Ja się nie dziwię, że ktoś mógł na nią wejść" - mówił przed sądem. Przyznał też, że jadąc na akcję słyszał - on i inni ratownicy - przez służbowe radio informację, że w budynku jest podwieszany sufit.
Do śmiertelnego wypadku w akcji gaśniczej w Białymstoku doszło 25 maja 2017 r. Wybuchł wówczas pożar dużej hali magazynowej. Przechowywano w niej m.in. plastikowe elementy sztucznych kwiatów i opony. Akcja trwała kilka godzin, uczestniczyło w niej ponad stu strażaków. W działaniach zginęło dwóch strażaków z komendy miejskiej PSP w Białymstoku. Mieli 26 i 29 lat i 4-letni staż w służbie.