Radio Białystok | Wiadomości | Specjaliści z komendy głównej w Warszawie pomogą wyjaśnić śmierć białostockich strażaków
Straż pożarna, policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci dwóch strażaków w Białymstoku, którzy zginęli w czwartek (25.05) podczas gaszenia pożaru hurtowni sztucznych kwiatów.
- W tej chwili same okoliczności i przebieg, nie tylko pożaru, ale także akcji ratowniczej, w trakcie której doszło do nieszczęśliwego wypadku, są badane przez specjalną komisję. Są w niej zarówno oficerowie z Komendy Wojewódzkiej, jak i Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej - poinformował na antenie Radia Białystok rzecznik podlaskich strażaków mł. bryg. Marcin Janowski.
- Będziemy się starali nie tylko odtworzyć minuta po minucie, sekunda po sekundzie, co się działo na miejscu, ale także spróbować wyjaśnić, jak doszło do tej tragedii - zaznaczył strażak.
Śledztwo prokuratury
Przyczyny pożaru hurtowni i i okoliczności śmierci dwóch białostockich strażaków wyjaśnia prokuratura okręgowa w Białymstoku. Jak podała, już w czwartek (25.05) na miejscu zdarzenia, z udziałem m.in. biegłego z zakresu medycyny sądowej, przeprowadzono oględziny zwłok zmarłych.
Nie można było jeszcze wtedy dokonać oględzin budynku objętego pożarem, więc teren zabezpieczyła policja. W piątek (26.05) rozpoczęto tam czynności, z udziałem m.in. biegłego z zakresu pożarnictwa.
W ramach prowadzonego postępowania będą badane kwestie zarówno przyczyn powstania i rozprzestrzeniania się pożaru oraz ewentualnego udziału osób trzecich w jego spowodowaniu, jak też szczegółowych okoliczności śmierci funkcjonariuszy PSP - poinformowała prokuratura, zastrzegając, że etap śledztwa jest wstępny.
Pomoc psychologiczna dla rodzin
Śmiercią funkcjonariuszy wstrząśnięta jest cała społeczność strażacka - mówił w Radiu Białystok mł. bryg. Marcin Janowski. Rodziny zmarłych strażaków i uczestniczący w akcji zostali objęci pomocą psychologiczną.
- Ja ze swojej kilkunastoletniej służby nie pamiętam takiego zdarzenia w Polsce, a co dopiero w województwie podlaskim. Jest to dla mnie pierwsze tego typu zetknięcie bezpośrednio ze śmiercią kolegów, z którymi się pracowało - powiedział strażak.
Posłuchaj całej rozmowy z Marcinem Janowskim
W hurtowni nie było pracowników
Hurtownia sztucznych kwiatów zlokalizowana była w dwupiętrowym budynku należącym do dawnych zakładów PMB. Jak informuje jej właściciel, w chwili wybuchu pożaru nie było tam już żadnych pracowników, dlatego nie wie, co mogło spowodować pożar. Nie chce też mówić o stratach, choć zaznacza, że są znaczne.
Pożar wybuchł w czwartek przed 19:00 w budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB w Białymstoku przy ul. Poziomej. W akcji uczestniczyło ponad 20 zastępów straży pożarnej. Pożar był bardzo intensywny i jego opanowanie zajęło ponad 3,5 godziny. Działania gaśnicze zakończyły się po północy.