Radio Białystok | Wiadomości | Białystok: 7 lat więzienia dla "odbieraka" za oszustwa metodą "na policjanta"
Na 7 lat więzienia i obowiązek naprawienia szkody skazał w piątek (8.10) Sąd Okręgowy w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o udział w dwóch oszustwach dokonanych metodą "na policjanta", wskutek których starsze osoby straciły łącznie ponad pół mln zł. Były przekonane, że biorą udział w akcji przeciwko nieuczciwym pracownikom banków.
Pani, która została namówiona przez przestępców do wzięcia pożyczek i przekazania im gotówki, niedługo potem popełniła samobójstwo. Druga z oszukanych kobiet przekazała przestępcom znaczną kwotę w złotówkach i dolarach z kont córki, do których miała dostęp.
Oskarżony w tej sprawie mieszkaniec województwa wielkopolskiego odpowiadał za dwa przestępstwa, do których doszło w lutym w Białymstoku. Według aktu oskarżenia, w przestępczej grupie oszustów pełnił on rolę ostatniego ogniwa, czyli tzw. odbieraka. Jego zadaniem, był szybki odbiór pieniędzy od osoby, która uwierzyła w historię - w tym przypadku o akcji policyjnej przeciwko bankowym przestępcom.
Obie oszukane kobiety odebrały połączenia telefoniczne z numerów zarejestrowanych w Wielkiej Brytanii. W przypadku jednej z nich, aby ustalić adres, oszuści wcześniej powiedzieli jej, iż mają dla niej przesyłkę, ale z nieczytelnie wpisanymi danymi. Po kilku dniach osoba dzwoniąca powiedziała o policyjnej akcji, prosiła o udział w niej i pomoc. Pracownicy banku, mieli bowiem przygotowywać się do kradzieży pieniędzy. Drugiej z pań wmówili, że na jej koncie nie leżą już jej pieniądze, (bo te zostały już rzekomo zabezpieczone i są bezpieczne), ale policyjne, specjalnie dla potrzeb akcji.
Sprawcy tego rodzaju czynów umieją manipulować, niejednokrotnie zastraszają konsekwencjami, przedstawiają się jako przedstawiciele organów ścigania, którym starsze osoby ufają - mówił, uzasadniając wyrok, sędzia Sławomir Cilulko.
Pierwsza z kobiet, która miała 2,8 tys. zł emerytury, wzięła dwie pożyczki gotówkowe, jej łączne straty to 78,5 tys. zł. Pieniądze od razu przekazywała pod swoim blokiem mężczyźnie, który po nie przyszedł. Trwało to kilka dni, bo banki musiały podjąć decyzje w oparciu o złożone dokumenty. Akcję przestępcy uwiarygodnili tym, że pozwolili jej zostawić sobie 1,7 tys. zł z pożyczki za pomoc, rzekomo udzieloną policji.
Druga, która również uwierzyła w taką historię i zgodziła się wziąć w niej udział, przekazała przestępcom - z kont córki - 96 tys. zł i 100 tys. dolarów. Uwierzyła, że pieniądze jej rodziny są bezpieczne, a kwoty na kontach to pieniądze policyjne, specjalnie tam pozostawione, by złapać oszustów. Uwierzyła, że powinna je wypłacić i przekazać osobie, która zgłosi się przed bankiem na umówione hasło.
Według ustaleń śledztwa, w obu przypadkach tą osobą był oskarżony. Po drugim z oszustw od razu wsiadł do taksówki i zlecił kurs do Wyszkowa.
Sąd nie uwierzył, że mężczyzna (zatrzymany kilka tygodni później) nie wiedział, iż bierze udział w oszustwach, a taką przyjął on linię obrony. Jak mówił sędzia Cilulko, jego rola pozwalała finalizować przestępcze działania, wskutek których straty sięgnęły w przeliczeniu 525 tys. zł. Podkreślał, że stopień społecznej szkodliwości takich przestępstw jest znaczny, a sprawcy działali z premedytacją, w sposób metodyczny i wyrachowany.
Odnosząc się do wysokości kary sędzia podkreślał, że bez osób takich jak oskarżony, to tego rodzaju oszustw by nie doszło. "Rola tzw. odbieraków jest więc kluczowa. To oni mają kontakt z ofiarami, to oni definitywnie pozbawiają je majątku, co więcej - przez dłuższy czas są w posiadaniu pieniędzy, mogą więc się zastanowić, decydować, co z nimi zrobić" - mówił sędzia Cilulko.
Podkreślał, że to rodzaj przestępstw, który stał się w Polsce plagą; ukierunkowany na osoby starsze, zwykle niemajętne, bazujący na zaufaniu międzyludzkim, czy chęci bezinteresownej pomocy. Mówił, że zaufanie, czy chęć pomocy, to cechy bardzo pożądane społecznie, spotykane jednak coraz rzadziej. Przywoływał dane policyjne pokazujące ogromną skalę takich oszustw w kraju.
Akcje prewencyjne, przekazy medialne, spotkania z seniorami oraz kampanie informacyjne sprawiły, że społeczeństwo stało się bardziej świadome. Niestety, nadal dochodzi do tego rodzaju zdarzeń. Starsze, niejednokrotnie samotne osoby (...) dają się oszukać, bo łakną kontaktu z drugim człowiekiem, chcą czuć się potrzebne, chcą po prostu pomóc, a przestępcy wykorzystują ich dobre serce i życzliwość - powiedział sędzia Cilulko.
Mówiąc o samobójstwie jednej z oszukanych pań, która miała do spłaty pożyczki dodał, że ta tragedia obrazuje, do czego prowadzą działania oszustów.
I skłania, a wręcz zobowiązuje sąd do współdziałania z organami ścigania w eliminacji, czy też minimalizacji tego rodzaju przestępczości - dodał.
Za skuteczne działania uznał surowe kary. W tej sprawie białostocki sąd okręgowy orzekł 7 lat więzienia; prokurator chciał kary łącznej 5 lat więzienia.
Wyrok nie jest prawomocny.