Radio Białystok | Wiadomości | Szef MON: uszkodzenie ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej to efekt działalności białoruskich służb
Problem na granicy polsko-białoruskiej to brudna gra Łukaszenki i Kremla; uszkodzenie ogrodzenia to także efekt działalności białoruskich służb, co widać na zdjęciach - podkreślił w sobotę na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak, zamieszczając również zdjęcia uszkodzonego ogrodzenia na granicy.
Minister obrony zaapelował do opozycji
Minister obrony zaapelował także do opozycji, której posłowie przybywają na granicę polsko-białoruską oferując posiłki lub odzież dla koczujących tam osób i wzywają premiera do przyjęcia migrantów. "Posłowie opozycji i ich happeningi na granicy wpisują się w scenariusz Łukaszenki. Nie bądźcie pożytecznymi idiotami, opamiętajcie się!" - napisał Błaszczak.
Sobota to 13. dzień, w którym 32 obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczują w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej. Kilkunastu strażników okrążyło obóz kordonem, po stronie polskiej stoi sześć pojazdów. Po stronie białoruskiej widać 10 uzbrojonych żołnierzy.
Problem na granicy ????????-???????? to brudna gra Łukaszenki i Kremla. Uszkodzenie ogrodzenia to także efekt działaności ???????? służb, co widać na zdjęciach. Posłowie opozycji i ich happeningi na granicy wpisują się w scenariusz Łukaszenki. Nie bądźcie pożytecznymi idiotami, opamiętajcie się! pic.twitter.com/CbLxZ8W9Zw
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 21, 2021
Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, pytany w środę o doniesienia w tej sprawie, podkreślał, że nikt nie koczuje po polskiej stronie granicy, a sytuacja po białoruskiej stronie to konsekwencja celowych działań prezydenta Białorusi.
W Usnarzu pojawili się posłowie opozycji - Maciej Konieczny z Lewicy, potem Dariusz Joński i Michał Szczerba z KO, a w piątek Klaudia Jachira i Urszula Zielińska z KO. Dostarczyli oni uchodźcom m.in. śpiwory i pożywienie. Domagali się od premiera Mateusza Morawieckiego wpuszczenia koczujących na terytorium Polski.
Polska oraz Litwa i Łotwa podkreślają, że sytuacja na granicy z Białorusią jest efektem prowokacji białoruskich służb oraz, że mają na to dowodu. W sobotę z inicjatywy szefa polskiego rządu odbywa się telekonferencja z udziałem szefów rządów Litwy, Łotwy i Estonii, poświęcona sytuacji na granicach z Białorusią.
Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.
Prawnicy z Warszawy i lekarka z Białegostoku wspierają imigrantów na granicy
- Podobno problemem są tutaj przeziębienia, zapalenia płuc, gorączki. Przekazujemy leki przeciwbólowe, przeciwzapalne - mówi lekarka Paulina Bownik.
Lekarka chciała przebadać koczujących ludzi, ale nie dopuszczono jej do nich. Według polskich służb imigranci są po stronie białoruskiej.
W piątek (20.08) na granicę przyjechali też prawnicy z Warszawy, którzy wnoszą o objęcie imigrantów ochroną międzynarodową.