Radio Białystok | Wiadomości | Poznajemy olimpijskie sporty - kajakarstwo
Na igrzyskach olimpijskich w Tokio rywalizację rozpoczęli kajakarze. Na razie naszym reprezentantom idzie bardzo dobrze - trzy polskie osady awansowały do półfinałów. Jest to więc dobra okazja, by przyjrzeć się bliżej tej dyscyplinie sportu.
Między innymi o kajakarskich konkurencjach i szansach biało-czerwonych na medale z Pawłem Skowrońskim z UKS Dojlidy Białystok rozmawia Barbara Sokolińska.
Barbara Sokolińska: Kajakarstwo w zasadzie co igrzyska przynosi Polsce medal, o niewielu dyscyplinach można to powiedzieć. Ale chyba nie ma jakiegoś wielkiego szału na ten sport w naszym kraju.
Paweł Skowroński: Wielu ludzi pływa na kajakach, ale bardzo mocno turystycznie. Może nie ma aż takiego szału na treningi specjalistyczne, bo to jest bardzo ciężki sport – zima, nie zima, deszcz, nie deszcz, to trzeba po prostu cały rok ogólnorozwojowo pływać i ćwiczyć.
My akurat w Białymstoku nie narzekamy na frekwencję. Od czasu stworzenia klas sportowych mamy około 60 adeptów kajakarstwa i przywozimy medale od mistrzostw Polski młodzików po seniorów, startujemy na wszystkich imprezach. Także tutaj u nas to się bardzo mocno w ostatnich 10 latach rozwinęło.
BS: Powiedzmy o samej dyscyplinie. Mamy kajakarstwo górskie i kajakarstwo klasyczne. Skupmy się na tym drugim. W jakich konkurencjach startują zawodnicy i jak je dzielimy?
PS: Kajakarstwo klasyczne dzieli się na C, czyli kanadyjki i K – kajaki. W kajakach startują kobiety i mężczyźni, a w tym roku po raz pierwszy na igrzyskach będą też kobiety w kanadyjkach (wcześniej w tej kategorii startowali tylko mężczyźni – przyp. BS). W kanadyjkach klęczy się na jednym kolanie.
Na igrzyskach olimpijskich wystartuje Dorota Borowska jako pierwsza kanadyjkarka w Polsce. Płynie na 200 m, myślę, że będzie bardzo blisko medalu i Mateusz Kamiński, chłopak z Olsztyna – on również startuje w kanadyjce. Jeżeli chodzi o kajakarstwo, to niestety mężczyźni nie zdobyli kwalifikacji żadnej, ale mamy bardzo mocną reprezentację kobiet, począwszy od „jedynki”, czyli Marty Walczykiewicz – to będą bodajże jej trzecie igrzyska olimpijskie, bardzo doświadczona zawodniczka, bo ma mnóstwo medali mistrzostw świata i Europy. „Dwójka” kajakowa – też przez wiele lat była w niej Beata Mikołajczyk i Karolina Naja, przez trzy cykle olimpijskie zdobywały medale, no i czwórka – taka można powiedzieć troszeczkę pechowa, która zawsze kręci się dosłownie o czubek zapałki od medalu i niestety zawsze były te czwarte, piąte miejsca.
Zobaczymy, będziemy oglądać. Myślę, że jak zawsze kajakarze nie zawodzili, to i teraz jakiś medal powinni przywieźć.
BS: Powiedzmy jeszcze o dwóch konkurencjach: kanadyjkach i kajakach.
PS: Każdy z nas wie, co to jest kajak. Wiosłuje się z dwóch stron, siedzi się na pupie i płynie się do przodu. Kanadyjka pochodzi od indiańskich łodzi canoe. Klęczy się na jednym kolanie, druga noga jest z przodu i wiosłuje się z jednej strony. Patrząc na to, to kanadyjka może być troszeczkę trudniejsza, bo jak można płynąć prosto, jak wiosłuje się z jednej strony, czyli łódka powinna skręcać? Tor sportowy ma szerokość 9 m, a trzeba płynąć idealnie środkiem.
Także na pierwszy rzut oka może faktycznie kanadyjka jest trudniejsza, ale ja jako trener, czy tyle lat samemu trenując kanadyjkę to wiem, że i jedno i drugie jest bardzo trudne. Zwykły obywatel jak wsiądzie do takiego kajaka, to w sekundę wypada z niego. Większość nawet nie wsiądzie (śmiech).
BS: Kajakarstwo u nas w mieście i regionie – jak to środowisko, możliwości trenowania, pływania na kajaku wyglądają?
PS: W Białymstoku mamy dwa kluby – UKS Dojlidy na plaży miejskiej w Dojlidach i Cresovia – po drugiej stronie jeziora. Cresovia specjalizuje się w dziewczynkach, kanadyjkach, a u nas tak naprawdę mamy dużo więcej dzieciaków. Skąd to się wzięło? Od pięciu lat, kiedy zapoczątkowaliśmy klasę sportową w SP52 w Dojlidach Górnych – to był taki złoty strzał, bo tak naprawdę bardzo wiele dzieciaków przychodzi. Od trzech lat wygrywamy jako UKS Dojlidy międzywojewódzkie mistrzostwa młodzików.
W regionie jesteśmy, powiedzmy na wschód od Wisły zdecydowanie najmocniejsi, ale oczywiście do momentu, w którym pozwalają nam warunki, ponieważ nasz zalew w Dojlidach jest jaki jest: tylko 1200 m długości, jest płytki, jest bardzo dużo roślinności wodnej – przyroda niestety płata nam takie figle, że dziewczyny, które mają stery nie są w stanie pływać specjalistycznych. Musimy całe wakacje spędzać na wyjazdach, na obozach sportowych, bo nie mamy tutaj niestety warunków na naszej wodzie do profesjonalnego treningu.
BS: A jak wygląda trening kajakarzy zimą?
PS: Trening kajakarzy zimą jest bardzo ciekawy – od hali sportowej, poprzez siłownię i trening ogólnorozwojowy. Przez wiele lat tutaj w ośrodku sportów wodnych były narty biegowe, było naśnieżane więc też praktycznie przez trzy razy w tygodniu na biegówkach jeździliśmy. Zimą jeździmy też na obozy, gdzie trzeba robić bardzo dużo wytrzymałości na całą obręcz barkową. My musimy trenować cały rok – budować siłę, wytrzymałość. Dopiero na wczesną wiosnę, jak tylko lody schodzą wchodzimy na wodę i robimy mnóstwo kilometrów, bo trzeba do pierwszych zawodów wypływać ok. 400-500 km, a niestety u nas zimy są dłuższe, lód jest bardzo długo, więc my tak naprawdę wczesną wiosną musimy wyjeżdżać do Augustowa czy Ełku.
BS: Dlaczego warto zarwać noc, wstać z rana żeby obejrzeć kajakarskie zawody na igrzyskach?
PS: Warto dlatego, że ten zawodnik, który jest na igrzyskach – ja już tutaj nie mówię o kajakarzach, tylko ogólnie o wszystkich zawodnikach – spędza 300 dni w roku poza domem, ma miliony wyrzeczeń, głowa mu pęka od tego, że w kółko śniadanie, trening, spanie, obiad, trening, rozciąganie i znowu. Taki po prostu dzień świstaka, dzień w dzień to samo. Pięć dni w domu odpoczynku i znowu trzy tygodnie obozu. Ja to pamiętam z autopsji.
Życie sportowca jest ciężkie – zwykły człowiek tego nie zrozumie i myślę, że właśnie dlatego warto to zobaczyć, bo my to oglądamy, to jest takie hop-siup, łatwe, 20-40 sekund i wystartował, przepłynął. A czasami trzeba poświęcić 10 lat życia, żeby ten 40-sekundowy wyścig na 200 m wykonać idealnie. Łódka ma 5 metrów, ścigasz się na 200 m, a przegrywasz 4 cm. Także tutaj każdy ruch, każde wygięcie ręki musi być wypracowane tysiące razy. I dlatego właśnie, żeby może zrozumieć jak jest dojść do takiego poziomu, zdobyć jakąkolwiek kwalifikację, pojechać na mistrzostwa świata czy Europy.
A ja ze swojej perspektywy wiem teraz, jak ciężko jest wytrenować jakiegoś młodego adepta. Także podstawa to selekcjonować dzieciaki, a potem oglądamy ich na igrzyskach.