Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces policjanta oskarżonego o przekroczenie granic obrony koniecznej
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się w poniedziałek proces policjanta oskarżonego m.in. o przekroczenie granic obrony koniecznej.
Prokuratura chce kary półtora roku więzienia w zawieszeniu i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonym. Obrona wnioskuje o uniewinnienie. Wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.
To trzeci proces dotyczący wydarzeń ze stycznia 2014 roku. Dwa wcześniejsze wyroki były uchylane przez sąd odwoławczy.
Oskarżony mężczyzna, wówczas funkcjonariusz policji w jednym z białostockich komisariatów (obecnie jest na tzw. emeryturze mundurowej), był wtedy prywatnie z żoną na imprezie u znajomych. Gdy z niej wyszedł, został zaatakowany przed blokiem. Napastnicy byli mylnie przekonani, że jest on jedną z osób, które wcześniej naśmiewały się z imienia psa jednego z tych mężczyzn.
Zaatakowany nie tylko bronił się, lecz także gonił napastników, bo dwaj z nich zaczęli uciekać, gdy usłyszeli sygnały nadjeżdżających radiowozów (policję zawiadomiła żona funkcjonariusza). Gdy ukryli się w mieszkaniu, napadnięty wyważył drzwi i wdarł się do środka. Tam, według aktu oskarżenia, użył gazu łzawiącego i zaatakował jednego z uciekających przed nim mężczyzn.
Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów
Oskarżony od początku nie przyznaje się do zarzutów. Status pokrzywdzonych mają w tym procesie obaj mężczyźni, którzy go zaatakowali. Taki status ma również ojciec jednego z nich, do którego formalnie mieszkanie należy (chodziło o straty materialne związane z uszkodzeniami drzwi).
Pod koniec listopada ubiegłego roku sąd zamknął już przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Prokuratura domagała się kary półtora roku więzienia w zawieszeniu i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonym. Takie wnioski poparł też pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych; w przypadku zadośćuczynienia, nawiązek i obowiązku naprawienia szkody, chodzi o kwoty od 2,5 tys. zł do 15 tys. zł. Obrona wnioskowała o uniewinnienie.
Sąd rozważał możliwość zmiany kwalifikacji czynów
Na początku grudnia wyrok jednak nie zapadł, bo sąd zapowiedział możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynów. Zmiana byłaby korzystniejsze dla oskarżonego w przypadku jego skazania, bo sąd rozważa, czy część zarzutów nie dotyczy niezbyt poważnych obrażeń, a część nawet jedynie naruszenia nietykalności.
Aby jednak móc to ocenić, sąd zwrócił się do biegłego o dodatkową opinię z zakresu medycyny sądowej. Ostatecznie zanim ją otrzymał (liczył, że stanie się to w marcu) minęło kolejne pół roku.
W poniedziałek sąd poinformował, że opinia jest już w aktach sprawy. Ponieważ nie było żadnych wniosków dowodowych, zamknął przewód sądowy.
Strony powtórzyły swoje główne tezy wystąpień końcowych i wnioski; prokuratura nadal chce wyroku skazującego. Podobny wniosek złożył pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Obrona chce uniewinnienia.
Nadal podtrzymujemy stanowisko, że nasz klient działał w ramach instytucji obrony koniecznej. Instytucja ta musi działać, w praktyce musi chronić ofiarę przed atakami. Sprawca musi również mieć świadomość, że gdy ofiara będzie się bronić, prawo stanie po jej stronie. Prawo nie może ustępować bezprawnym zamachom na życie i zdrowie niewinnych ludzi - mówił broniący oskarżonego Mateusz Olchanowski.
W związku z wydarzeniami z 2014 r., prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia. Chodzi o to, że w tej samej sprawie nie można być jednocześnie podejrzanym i pokrzywdzonym. W drugim procesie dwaj mężczyźni, którzy zaatakowali policjanta, odpowiadali za udział w bójce przed blokiem. Zapadły tam wyroki w zawieszeniu, skazani musieli też zapłacić nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, którym w tamtej sprawie był policjant.