Radio Białystok | Wiadomości | Prof. Zajkowska: trzeba ostrożnie podchodzić do danych o zmniejszającej się liczbie zakażonych
Należy ostrożnie podchodzić do danych o zmniejszającej się liczbie zakażonych koronawirusem w kraju. Trzeba czasu, aby móc powiedzieć o tzw. wypłaszczaniu krzywej - uważa epidemiolog prof. Joanna Zajkowska. Jej zdaniem ostatnie dane to wciąż "krzywa wyglądająca jak zęby piły".
Czy "wypłaszcza" się już krzywa zachorowań?
Ja bym była bardzo ostrożna w takiej ocenie, żeby mówić o wypłaszczaniu krzywej zakażeń, dlatego, że cały czas obserwujemy taką krzywą typu zęby piły i po chwilowym spadku może być chwilowy wzrost. Także, żeby określić te tendencje, trzeba jeszcze poczekać
- powiedziała podlaski wojewódzki konsultant w dziedzinie epidemiologii prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Pytana, czy coraz mniejsza liczba wykrywanych dziennych zakażeń, to już wynik wprowadzonych obostrzeń, powiedziała, że ma nadzieję, że tak się dzieje.
Ujawniają się w tej chwili zakażenia, które dokonały się tydzień, dwa tygodnie temu, więc ta bezwładność jest dosyć duża, w związku z tym trudno powiedzieć, jaka jest sytuacja dzisiejsza - to będziemy widzieli za kolejny tydzień, czy dwa
- mówiła.
W związku z tym trzeba taką obserwację w czasie zrobić, bo kilka dni to jest za mało
- oceniła prof. Zajkowska.
Zajkowska: powinniśmy się bardzo pilnować w zachowaniach socjalnych
Prof. Zajkowska oceniła też, że obostrzenia powinny być wprowadzane i utrzymywane z uwzględnieniem danych z poszczególnych regionów.
Należałoby schodzić z nich w sposób racjonalny. Tam, gdzie sytuacja się poprawia, a jest to niezwykle ważne dla funkcjonowania jakiejś instytucji czy gospodarki, to w sposób racjonalny te obostrzenia zdejmować
- dodała.
Prof. Zajkowska oceniła, że nie można zmniejszyć obostrzeń w zachowaniach socjalnych.
W tej chwili obserwujemy bardzo dużo zakażeń rodzinnych. W związku z tym powinniśmy się bardzo pilnować w tych zachowaniach socjalnych, tu nie można zmniejszyć tych obostrzeń
- uważa epidemiolog.
Zauważyła, że te nasze codzienne zachowania powinny ograniczać to socjalne spotykanie się w dystansie nie mniejszym niż 1,5 metra bez maseczek. Po raz kolejny zaapelowała też o trzymanie dystansu i zmniejszanie sytuacji, w których ludzie gromadzą się.
Pytana, czy konieczne jest wprowadzanie kolejnych obostrzeń, powiedziała, że to zależy, czy obecny trend stabilizujący się utrzyma, czy nie i wtedy podejmować kolejne decyzje. Zauważyła, że "służba zdrowia jest na granicy wydolności".