Radio Białystok | Wiadomości | Prokurator chce zaostrzenia kary dla kierowcy, który śmiertelnie potrącił staruszkę na pasach
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w poniedziałek (12.10) proces odwoławczy kierowcy, który blisko trzy lata temu śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych starszą kobietę. Sąd pierwszej instancji skazał go na rok więzienia w zawieszeniu, wyrok zaskarżyły wszystkie strony.
Przed sądem rejonowym prokuratura chciała w tej sprawie kary pięciu lat więzienia. Sąd skazał oskarżonego na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, orzekł też 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i zasądził 15 tys. zł w formie nawiązki na rzecz męża zmarłej kobiety.
W równolegle prowadzonej sprawie cywilnej sąd zasądził mu (od ubezpieczyciela kierowcy) 50 tys. zł zadośćuczynienia i zwrot kosztów pogrzebu.
Wypadek wydarzył się 30 stycznia 2018 roku przed godz. 7:00, na dość ruchliwej ulicy Sikorskiego w Białymstoku; w każdą stronę są tam dwa pasy ruchu przedzielone zielenią.
Według prokuratury, 32-letni kierowca jechał z prędkością nie mniejszą, niż 71 km/h (przy obowiązującej prędkości do 50 km/h) w niedużej odległości za swoim kolegą. Gdy tamten zobaczył kobietę przechodzącą przez przejście, zdołał wyhamować.
Jadący za nim już nie zdążył, więc spróbował manewru zjazdu na sąsiedni pas i tam doszło do potrącenia. 79-letnia kobieta miała bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, zmarła tego samego dnia w szpitalu. Kierowca był trzeźwy.
Wyrok pierwszej instancji zaskarżył obrońca oskarżonego, prokuratura oraz pełnomocnik męża 79-letniej ofiary wypadku.
Obrona chce uniewinnienia przy założeniu, że piesza nie zachowała należytej ostrożności i nagle weszła na przejście wprost przed nadjeżdżające samochody, a oskarżony kierowca nie miał szans na uniknięcie potrącenia.
W swoim wystąpieniu mec. Jan Oksentowicz podkreślał, że sytuacja na drodze nie była jednoznaczna, przywoływał opinie biegłych z zakresu badania wypadków komunikacyjnych, które - jak mówił - różniły się od siebie. Przywoływał tę, według której możliwych było "wiele wariantów" przebiegu wypadku, w tym taki, że kierowca mógł nie widzieć pieszej wchodzącej na przejście, bo przysłaniał ją drugi samochód.
Mec. Oksentowicz przedstawiał wyliczenia, wedle których - w tej sytuacji - oskarżony kierowca miał jedną sekundę na reakcję, manewr i hamowanie.
"To wszystko wskazuje, że nie można mojemu mocodawcy przypisać winy" - mówił adwokat.
Prokuratura chce kary 3 lat więzienia bez zawieszenia i 8-letniego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokurator Marzanna Mielewczyk-Olszewska mówiła, że kierowca jechał nieprawidłowo jeszcze przed wypadkiem; gwałtownie przyspieszył, goniąc auto kolegi, zbyt mała odległość między pojazdami uniemożliwiała hamowanie przed przejściem, stąd zjazd na sąsiedni pas, gdzie doszło do potrącenia.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego w swej apelacji wnioskuje o zmianę w opisie czynu, że kierowca dojeżdżał do przejścia z nadmierną prędkością niedostosowaną do warunków ruchu, zaś wyroku na surowszy - na 2 lata więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
Mec. Cezary Kulesza przywoływał najnowsze orzecznictwo sądów, w tym Sądu Najwyższego, dotyczące definicji prędkości bezpiecznej na drodze. Podkreślał, że już samo zbliżanie się do przejścia dla pieszych powinno zmuszać kierowcę do szczególnej ostrożności. Ocenił, przywołując też opinie biegłych, że w tym przypadku prędkość samochodu nie była dostosowana do warunków ruchu.
Pełnomocnik przywoływał też zeznania świadków, według których kierowcy się ścigali.
"Panowie ostro ruszyli, wszyscy świadkowie potwierdzili, że miały tu miejsce zawody (...). Zachowanie się pokrzywdzonej w żaden sposób nie przyczyniło się do popełnienia przestępstwa" - mówił.
Mec. Kulesza zwracał uwagę na wydźwięk społeczny wyroku w tej sprawie, przypominał statystyki dotyczące śmiertelnych potrąceń na przejściach. Mówił, że więzienie w zawieszeniu w takiej sprawie, jest w odbiorze społecznym traktowane jako "żadna kara".