Radio Białystok | Wiadomości | Nasza słuchaczka zarzuca opieszałość inspektorom sanepidu z Bielska Podlaskiego
Osoby, które miały kontakt z osobą zakażoną koronawirusem, szybciej dowiadują się o tym pocztą pantoflową niż od sanepidu. Tak twierdzi nasza słuchaczka, która zarzuca opieszałość inspektorom z Bielska Podlaskiego.
Z relacji słuchaczki wynika, że pracownicy sanepidu poprosili osobę zakażoną, by sama poinformowała osoby, z którymi miała kontakt, bo kończą się godziny pracy urzędu. Tymczasem szefowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku Podlaskim Marzenna Perzyna wyjaśnia, że niejednokrotnie pracownikom trudno jest szybko dotrzeć do wszystkich i takie sytuacje mogą się zdarzać.
Nie wiem, czy od marca udało nam się skończyć pracę w godzinach urzędowania. Czasami wyniki przychodzą o 17:00 i mimo tego, po całym dniu pracy zaczyna się obdzwanianie osób z kontaktu. Czasem trudno jest też do nich dotrzeć i fizycznie nie da się wszystkich poinformować, bo doba jest za krótka. Najważniejsze jest najbliższe środowisko izolowanego, a dalsze kontakty - jak się uda do nich dotrzeć - zdarza się, że informujemy następnego dnia
- mówi Marzenna Perzyna.
Powiatowy inspektor tłumaczy też, że w każdym przypadku analizowane jest ryzyko zakażenia większej grupy osób. W przypadku szkół, szpitali czy dużych zakładów pracy, osoby z kontaktu informowane są jak najszybciej.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało o kolejnych 4280 przypadkach koronawirusa w kraju. Resort przekazał ponadto, że zmarło 76 osób. To najwyższa dotąd dobowa liczba zakażeń i zgonów w Polsce.
Trzy tygodnie na kwarantannie muszą spędzić bliscy kobiety zakażonej koronawirusem. To znacznie dłużej niż izolacja samej chorej, która musi ograniczać kontakty na 10 dni. W takiej sytuacji znalazła się rodzina rolników z powiatu monieckiego, którzy od 29 września są na kwarantannie z powodu opieki nad chorą babcią.
Lekarze ze szpitala miejskiego w Białymstoku, nie informując bliskich o zagrożeniu, wypisywali do domu podejrzanych o zakażenie koronawirusem pacjentów. W ten sposób mogło dojść do rozprzestrzeniania się choroby do innych miejsc - poinformowała nas słuchaczka.