Radio Białystok | Wiadomości | Lekarze ze szpitala miejskiego w Białymstoku wypisywali do domu pacjentów podejrzanych o zakażenie koronawirusem
Lekarze ze szpitala miejskiego w Białymstoku, nie informując bliskich o zagrożeniu, wypisywali do domu podejrzanych o zakażenie koronawirusem pacjentów. W ten sposób mogło dojść do rozprzestrzeniania się choroby do innych miejsc - poinformowała nas słuchaczka.
Jak mówi nasza słuchaczka, jej 86-letnia babcia tuż przed wypisem ze szpitala miała wykonane testy. Nie poinformowano o tym rodziny.
Trzy dni później dostaliśmy telefon z sanepidu, że babcia jest chora na Covid-19 i cała wielopokoleniowa rodzina trafia na kwarantannę. Kiedy odbieraliśmy babcię ze szpitala, żaden lekarz nie poinformował nas o testach. Takiej informacji nie ma też w karcie informacyjnej ze szpitala. Gdybyśmy wiedzieli, że babcia miała testy inaczej byśmy z nią postępowali, na przykład unikając kontaktów, a tak zostaliśmy postawieni pod ścianą
- relacjonuje nasza słuchaczka
Pełniący obowiązki dyrektora szpitala miejskiego w Białymstoku Mirosław Wasiucionek przyznaje, że pacjentów wypisywano w dniu, kiedy wykryto pierwsze zakażenia koronawirusem w placówce. Od tego czasu placówka stała się jednym z największych ognisk zakażeń w regionie - do tej pory patogen potwierdzono u 15 pacjentów oraz 22 pracowników szpitala. Pełniący obowiązki dyrektora nie potrafił odpowiedzieć dlaczego nie poinformowano rodziny o testach i odesłał do kierownika oddziału. Ten z kolei odsyła do dyrektora placówki.
Mirosław Wasiucionek wyjaśnia, że testy zlecał lekarz, a pacjentów bez uzyskanych wyników wypisano do domu zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia. Twierdzi, że o testach wiedział sanepid.
O ocenę postępowania poprosiliśmy zastępcę Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Białymstoku Urszulę Połowianiuk. Inspektor wyjaśnia, że pacjent powinien być poinformowany o testach i o podejrzeniu narażenia na kontakt z osobą zakażoną.
Taka informacja powinna się też znaleźć w wypisie. Urszula Połowianiuk nie chciała się jednak odnieść do faktu, że w ten sposób szpital mógł przyczynić się do rozprzestrzeniania wirusa na inne tereny.
Jak wynika z relacji naszej słuchaczki, zakażonej koronawirusem 86-latki nie chce przyjąć żaden szpital, dlatego narażając się na zakażenie opiekuje się nią córka. Kwarantanną objęta jest rodzina rolników, którzy z tego powodu nie mogą zebrać części plonów, bo nie są w stanie tego zrobić bez pomocy sąsiadów. Ci natomiast nie mogą pomóc, bo zgodnie z przepisami także trafią na kwarantannę.
Tymczasem ostatnie dni, to rekordy wykrywanych zakażeń koronawirusem w Polsce i w województwie podlaskim. Sytuacja stała się tak poważna, że powiat białostocki uznano za czerwoną strefę, w której by zahamować zakażenia, od soboty (03.10) obowiązują najsurowsze obostrzenia sanitarne.