Pokrzywdzone działalnością oszustów (dokonane przestępstwa lub usiłowania) były 22 kobiety, do których w 2008 roku przestępcy dzwonili, podając się za osobę z bliskiej rodziny. Wyłudzone od poszczególnych osób kwoty wahały się od 4 tys. zł do 21 tys. zł.
Grupa działała w różnych miastach Polski w identyczny sposób. W jednym miejscu jej członkowie przebywali 1-2 dni. Wytypowana z książki telefonicznej osoba, która - w ocenie przestępców - powinna być w podeszłym wieku, była przez nich przekonywana, że dzwoni np. jej wnuk, który ma pilną potrzebę finansową.
Zmieniony głos, inny niż wnuka, rozmówca tłumaczył najczęściej chorobą. Potem mówił, że po pieniądze przyjdzie jego kolega. Starsi ludzie oddawali oszustom oszczędności wielu lat, likwidując nawet lokaty w bankach. Dopiero po fakcie sprawdzali, czy bliscy rzeczywiście wysyłali kogoś po pieniądze.
Wpadli w Lublinie
Poszkodowani to m.in. mieszkańcy Białegostoku, Ostrowa Wielkopolskiego, Augustowa, Sanoka i Lublina. Przestępcy wpadli właśnie w Lublinie - jedna z kobiet, którą chcieli oszukać, zawiadomiła policję.
W 2011 roku zapadły prawomocne wyroki wobec trójki zidentyfikowanych i zatrzymanych oszustów. Sąd skazał ich na kary od 1,5 roku oraz 5 lat więzienia. Mieli też obowiązek naprawienia szkód w całości.
Złapany w Wielkiej Brytanii
Czwarty z członków tej grupy ukrywał się. Poszukiwany był przez wiele lat na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. W 2019 roku udało się go zatrzymać w Wielkiej Brytanii. Przekazanie go do Polski pozwoliło zakończyć śledztwo.
Jak podała w środowym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, oskarżony był karany za przestępstwa przeciwko mieniu, będzie przed sądem odpowiadał jako recydywista. Jest tymczasowo aresztowany.
Nowe sposoby oszustów
Policja wciąż notuje tego typu oszustwa, obecnie również w wersjach modyfikowanych, gdy dzwoniący do starszych osób przestępcy podają się np. za policjantów. Mówią najczęściej o wypadku kogoś bliskiego, proszą o gotówkę za załatwienie sprawy, np. uniknięcie więzienia. Następnie informują ofiarę, że przyślą kogoś po odbiór gotówki.
Gdy taka osoba ma wątpliwości, uwiarygodniają swoją historię. Proponują wtedy telefon pod numery alarmowe 997 lub 112, ale - co istotne - bez rozłączania się z nimi. Wtedy do połączenia z wybieranym numerem w rzeczywistości nie dochodzi, ale słuchawkę przejmuje inna osoba - podająca się za policjanta - potwierdza dane oszusta, np. jako tajnego funkcjonariusza CBŚP. Oszuści zawsze zaznaczają, że akcja jest tajna i zakazują informowania o niej kogokolwiek.
Policja apeluje o ostrożność i rozwagę w kontaktach z nieznajomymi, którzy przychodzą do domu bądź dzwonią, podając się za członków rodziny, znajomych lub za pracowników różnych instytucji. Przestrzega przed przekazaniem jakichkolwiek pieniędzy czy innych rzeczy wartościowych osobom obcym.
Staruszka straciła 100 tys. zł
Do takich przestępstw jednak wciąż dochodzi. Kilka tygodni temu 85-letnia mieszkanka Łomży przez dwa dni przekazywała przestępcom pieniądze, w sumie 100 tys. zł bo uwierzyła, że pomaga synowi, który miał rzekomo spowodować wypadek.