Radio Białystok | Wiadomości | Zwolniony za awarię w oczyszczalni nie wróci do pracy - zdecydował sąd
Dyspozytor suwalskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji nie wróci do pracy. Taka decyzje podjął sąd.
Chodzi o mężczyznę, którego obarczono winą za wyciek nieczystości do Czarnej Hańczy. W lipcu ubiegłego roku w wyniku awarii z miejskiej oczyszczalni do rzeki trafiło około 2,5 mln litrów ścieków. Z wody odłowiono potem ponad 150 kilogramów martwych ryb. Po tych zdarzeniach dyżurującego dyspozytora zwolniono dyscyplinarnie. Jednak suwalczanin nie zgadzał się z tą decyzją i odwołał się do sądu.
Ten jednak uznał, że w tej sprawie zawinił człowiek.
Chodzi o zawinione działanie powoda, który w sposób niewystarczający sprawował nadzór nad pracą urządzeń w oczyszczalni ścieków. Tym obowiązkiem było m.in. utrzymanie w ruchu wszystkich urządzeń i obiektów technologicznych mających wpływ na jakość pracy w oczyszczalni oraz utrzymywanie procesu oczyszczania ścieków na poziomie określonym pozwoleniem wodno-prawnym. W ocenie sądu to właśnie tym obowiązkom powód nie sprostał - mówi sędzia Karol Kwiatkowski.
Sąd wskazał przy tym wiele nieprawidłowości w suwalskiej oczyszczalni.
Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo czy zwolniony z pracy złoży odwołanie.
Prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków o kolejne 2 miesiące.
Spółka samorządu Suwałk sfinansowała zarybienie Czarnej Hańczy pstrągiem potokowym, po tym jak w lipcu 2018 roku w wyniku awarii oczyszczalni ścieków do rzeki trafiło ok. 2 tys. metrów sześc. ścieków i w rzece padło kilkaset kilogramów ryb.
Były dyspozytor suwalskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji żąda 14 tys. zł odszkodowania i zwrotu kosztów procesu.