Radio Białystok | Wiadomości | Marsz równości w Białymstoku zasypany kontrmanifestacjami?
Do białostockiego magistratu wpłynęło blisko 40 zgłoszeń na zgromadzenia, które mają się odbyć w mieście 20 lipca. To nieprzypadkowa data, bo tego dnia ma przejść pierwszy marsz równości.
"Pikieta w obronie rozumu i godności człowieka", "Manifestacja heteroseksualizmu", "Marsz w obronie disco polo" czy "Upamiętnienie zatonięcia polskiego torpedowca ORP Kaszub" - to tylko mała część propozycji mieszkańców na 20 lipca.
Swoją kontrmanifestację zgłosił między innymi Marcin Kulesza, będzie to "Pikieta w obronie tradycji i wartości rodzinnych". Jak przyznaje jej organizator, ma na celu odparcie ideologii marszu równości.
- Wszystkie zgłoszenia o imprezach zostaną zarejestrowane, jeśli będą spełniały wymogi ustawy o zgromadzeniach - deklaruje rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.
Już teraz wiadomo, że trasy przemarszu i miejsca zgromadzeń w wielu przypadkach kolidują ze sobą, dlatego będzie konieczna rozprawa administracyjna, na której organizatorzy manifestacji będą wzywani do porozumienia. Jeśli żadna ze stron nie zgodzi się na zmianę trasy czy miejsca - pierwszeństwo będzie miało to zgromadzenie, które zgłoszono jako pierwsze. Urszula Boublej zapewnia, że w tej sytuacji zadecydowały sekundy i najszybciej - kilka sekund po północy - dotarł mail od organizatorów marszu równości. Terminu rozprawy administracyjnej jeszcze nie wyznaczono.
Jak powiedziała nam organizatorka białostockiego marszu równości Katarzyna Rosińska dziwi ją to, "że manifestacja w obronie praw człowieka wzbudza takie emocje". Przyznała, że niektóre zaplanowane manifestacje wzbudzają jej uśmiech. Dodała, że nie obawia się tego, że marsz równości się nie odbędzie.
Kontrmanifestacje to nie jedyna próba zablokowania marszu równości - pod petycją do prezydenta, by zakazać manifestacji środowisk LGBT+ podpisało się już blisko 6 tysięcy osób.
Na organizację marszu równości w Rzeszowie nie zgodził się prezydent Tadeusz Ferenc - jego decyzję uchylił sąd.