Radio Białystok | Wiadomości | W Białymstoku rozpoczął się ponowny proces policjanta oskarżonego m.in. o przekroczenie granic obrony koniecznej
Świadków zarówno ataku na policjanta, jak i tego, co działo się później, przesłuchiwał w poniedziałek (03.06) Sąd Rejonowy w Białymstoku, w procesie funkcjonariusza oskarżonego m.in. o przekroczenie granic obrony koniecznej. Dwa wcześniejsze wyroki w tej sprawie były uchylane przez sąd odwoławczy.
Proces dotyczy wydarzeń ze stycznia 2014 r.
Proces dotyczy wydarzeń ze stycznia 2014 r. Oskarżony w tej sprawie mężczyzna, na co dzień funkcjonariusz policji w jednym z białostockich komisariatów, był wtedy wraz z żoną, prywatnie, na imprezie u znajomych na jednym z miejskich osiedli. Gdy z niej wyszedł, został zaatakowany przed blokiem. Napastnicy byli przekonani (okazało się to pomyłką), że policjant jest jedną z osób, które wcześniej naśmiewały się z imienia psa jednego z tych mężczyzn.
Zaatakowany policjant nie tylko bronił się, lecz także - choć dwaj napastnicy zaczęli uciekać, słysząc sygnały nadjeżdżających radiowozów - gonił ich. Gdy ukryli się w mieszkaniu, nie zaprzestał pościgu: wyważył drzwi i wdarł się do środka. Tam, według aktu oskarżenia, użył gazu łzawiącego i zaatakował jednego z uciekających przed nim mężczyzn.
Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów
Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów. Status pokrzywdzonych mają w tym procesie obaj mężczyźni, którzy go zaatakowali, a ostatecznie próbowali ukryć się w mieszkaniu. Taki status ma również ojciec jednego z nich, do którego formalnie mieszkanie należy (chodziło o straty materialne związane z uszkodzeniami drzwi).
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadły dotąd w tej sprawie dwa różne wyroki, oba były w postępowaniu odwoławczym uchylane przez miejscowy sąd okręgowy.
W pierwszym sąd I instancji uznał, że był to przypadek obrony koniecznej i oskarżonego mężczyznę uniewinnił. W pozostałym zakresie postępowanie umorzył z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. W drugim procesie sąd rejonowy ocenił, iż do przekroczenia granic obrony koniecznej doszło, ale warunkowo umorzył postępowanie biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia oraz m.in. niekaralność oskarżonego i dobrą opinię o nim w miejscu pracy.
Uchylając ten wyrok jesienią ubiegłego roku, sąd okręgowy uznał, iż doszło do błędnej oceny winy oskarżonego i stopnia społecznej szkodliwości przypisanych mu czynów.
Sąd przesłuchiwał świadków
W ramach postępowania dowodowego białostocki sąd rejonowy przesłuchiwał w poniedziałek świadków. Chodziło zarówno o przebieg ataku na policjanta, jak i późniejsze wydarzenia już w bloku, gdy gonił on napastników mimo tego, że na miejscu byli już wezwani przez jego żonę funkcjonariusze. Zeznając w poniedziałek przed sądem kobieta mówiła, że atak był nagły, napastnicy z dużą agresją bez słowa zaczęli bić jej męża, myślała że to napad rabunkowy. "O, k..., to nie ten" - miał w pewnym momencie krzyknąć trzeci z mężczyzn, który był razem z dwoma atakującymi, ale w fizycznej napaści nie brał udziału.
Proces w poniedziałek się nie zakończył, bo z powodów osobistych nie stawił się ostatni ze świadków. Sprawa została odroczona do września; jeśli świadek zostanie przesłuchany i dojdzie do zamknięcia przewodu sądowego, wtedy powinien zapaść wyrok w tej sprawie.
W związku z wydarzeniami z 2014 roku prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia; chodzi o to, że w tej samej sprawie nie można być jednocześnie podejrzanym i pokrzywdzonym. W drugim procesie dwaj mężczyźni, którzy policjanta zaatakowali, odpowiadali za udział w bójce przed blokiem. Zapadły tam wyroki w zawieszeniu, skazani mają też zapłacić nawiązki na rzecz pokrzywdzonego.