Radio Białystok | Wiadomości | Przedstawiciele podlaskiej oświatowej Solidarności: Sztab kryzysowy w Białymstoku może wywołać niepotrzebne emocje
Powołanie sztabu kryzysowego w Białymstoku może wywołać niepotrzebne emocje - mówią przedstawiciele podlaskiej oświatowej Solidarności.
Władze Białegostoku powołały sztab, który ma zająć się m.in. zapewnieniem bezpieczeństwa dzieci, jeśli nauczyciele rozpoczną strajk i nie przyjdą do szkół. Jak tłumaczy szefowa oświatowych struktur Solidarności w regionie Agnieszka Rzeszewska, takie działanie może budzić niepokój wśród rodziców.
Zdaniem Agnieszki Rzeszewskiej, władze Białegostoku powinny określić kto i na jakich zasadach będzie opiekował się dziećmi.
- W jaki sposób siły, które pan prezydent chce zaangażować do tego sztabu będą w stanie wejść do placówek i wesprzeć tych pojedynczych nauczycieli w opiece nad dziećmi. Bardzo ważnymi elementem jest też współpraca pana prezydenta z Okręgową Komisją Egzaminacyjną. Bo najważniejszym elementem poza opieką nad dziećmi jest przecież termin egzaminów. Powinniśmy dochować wszelkiej staranności, żeby te egzaminy się odbyły, jeśli szkoła stanie, to będzie to bardzo trudne. I tu pan prezydent powinien podjąć wszelkie działania, żeby te egzaminy dla dzieci mogły się odbyć - mówi Agnieszka Rzeszewska.
Zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki podkreśla, że zapewnieniem nauczycieli podczas egzaminów powinni zająć się dyrektorzy szkół.
- Ministerstwo Edukacji Narodowej ma taki pomysł, żeby zmienić rozporządzenie, po to, żeby ewentualnie emeryci, osoby z innych placówek mogły być w komisjach egzaminacyjnych. Ale to tylko i wyłącznie prawo dyrektora, żeby takie osoby znaleźć i takie osoby zatrudnić. Tylko skąd znaleźć wynagrodzenie dla tych osób za to, że zasiadają w tychże komisjach. Za tę sytuację przede wszystkim odpowiada ministerstwo Edukacji Narodowej, które stara się przerzucić odpowiedzialność za ten stan rzeczy niestety na samorządy, nad czym bardzo ubolewam - mówi Rafał Rudnicki.
Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada, że protesty miałyby rozpocząć się 8 kwietnia. Dwa dni przed egzaminami gimnazjalnymi. Jeśli do pracy nie przyszłaby większość nauczycieli istnieje ewentualność, że egzaminy będą odwołane.