Radio Białystok | Wiadomości | Ponad połowa położnych z USK w Białymstoku wciąż przebywa na zwolnieniach
Ponad połowa położnych z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku wciąż jest na zwolnieniach. Czwarty już dzień pacjentki do porodu są kierowane do szpitala wojewódzkiego.
Liczba chorych położnych zwiększyła się
Rzecznik USK Katarzyna Malinowska-Olczyk informuje, że liczba chorych położnych zwiększyła się do 70 na 125 zatrudnionych. Dodaje, że do niedzieli (24.02) jest zapewniony personel, ale na minimalnym poziomie. Większość zwolnień kończy się za kilka dni, liczy, że w poniedziałek w nocy pacjentki znów będą mogły rodzić w szpitalu klinicznym.
Położne z USK, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że nie prowadzą żadnej akcji protestacyjnej. Są chore m.in. z przemęczenia. Do szpitala przyjmowanych jest więcej pacjentek niż w ubiegłych latach. Personel nie ma czasu, by we właściwy sposób zająć się wszystkimi pacjentkami. Wiele kobiet po porodach nie może przebywać razem ze swoimi dziećmi.
Opinię położnych potwierdza jeden z naszych słuchaczy Paweł Karpiuk z Białegostoku. Na początku stycznia do USK przywiózł on swoją rodzącą żonę.
- Przyjechaliśmy na izbę przyjęć około 12:00. Do 14:00 żona musiała przebywać na izbie przyjęć. Na bloku porodowym nie było miejsc. Musieliśmy czekać ponad półtorej godziny na wysprzątanie sali. Ponieważ jeszcze wcześniej trwał poród. Było za mało pań, to była jedna wielka bieganina, jeden wielki stres. Było jedno wielkie oburzenie. Gdyby córka urodziła się 10 minut później, żona musiałaby leżeć na oddziale patologii, a córeczka leżała by na oddziale położniczym. 10 minut uratowało nas od tego, że żona mogła w spokoju karmić piersią - mówi Paweł Karpiuk.
O zbyt dużej liczbie przyjmowanych porodów, jak na możliwości szpitala, mówi białostoczanka, która rodziła w USK w ubiegłym tygodniu.
- Tam poród to jest jeden za drugim. Tam zawsze coś się dzieje. Położnych jest tam chyba 6 czy 7. Dzieci jest bardzo dużo. Położne mają dużo pracy - mówi.
Rodzące kobiety od poniedziałku odsyłane są do szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. Jego dyrektor Cezary Nowosielski mówi, że na oddziałach położniczym i ginekologicznym jest jeszcze 9 wolnych miejsc. Dodatkowo przygotowano łóżka, które można będzie rozstawić na korytarzu. Zaznacza, że mogą pojawić się problemy, gdy trzeba będzie przyjąć większą liczbę wcześniaków. W szpitalu jest miejsce jedynie dla dwojga, trojga takich dzieci.