Radio Białystok | Wiadomości | "To nie jest zastraszanie pielęgniarek" - dyrektor UDSK o doniesieniu do prokuratury
Doniesienie do prokuratury nie jest zastraszaniem personelu - zapewnia dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Dyrektor: doniesienie zgodnie z przepisami
W ten sposób dyrektor UDSK profesor Anna Wasilewska tłumaczy, dlaczego złożyła wniosek o zbadanie czerwcowej choroby pielęgniarek. Na początku miesiąca blisko 100 z nich przebywało na dwudniowych zwolnieniach lekarskich. Dyrektor szpitala wyjaśnia, że wniosek do prokuratury wynika z obowiązków szefa placówki.
- Oczywiście nie było żadnego stanu zagrożenia życia, bo na to nie moglibyśmy sobie pozwolić. Były natomiast przesunięte planowe hospitalizacje - mówi dyrektor Anna Wasilewska. - Nie ma to żadnych cech zastraszania pielęgniarek. Natomiast podlegam pewnych przepisom, pracując na tym stanowisku - musiałam zgodnie z przepisami takie doniesienie o ewentualnej możliwości zgłosić - wyjaśnia profesor.
Podobne doniesienie złożył też dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy, w którym także ograniczono przyjęcia z uwagi na masową chorobę pielęgniarek. W obu przypadkach prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Pielęgniarki: "ZUS nie znalazł żadnego uchybienia"
Zdaniem związkowców z UDSK taka reakcja dyrekcji to forma zastraszania podwładnych.
- Koleżanki nie odeszły od łóżek, nie był to strajk. Zachorowały, poszły do lekarzy, ich zwolnienia sprawdzanie były przez ZUS, były kontrolowane. ZUS nie znalazł żadnego uchybienia w tych zwolnieniach, więc jestem bardzo zdziwiona postawą dyrekcji szpitala. Żadnemu pacjentowi z tego powodu się nic nie stało. Absolutnie nie czujemy się winne. Czujemy się zaszczute, zastraszone - mówi przewodnicząca ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w UDSK Agnieszka Olchiń.
Szpital ograniczył przyjęcia
Na początku czerwca blisko 100 pielęgniarek z UDSK oraz 45 ze Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy w tym samym czasie przebywało na kilkudniowych zwolnieniach lekarskich. Z tego powodu szpital musiał ograniczyć przyjmowanie pacjentów. Oficjalnie nie był to protest, jednak w tym czasie trwały negocjacje płacowe.