Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces odwoławczy ws. wypadku pociągów w Białymstoku sprzed niemal 8 lat
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek (8.02) proces odwoławczy dwóch maszynistów, oskarżonych w związku z wypadkiem pociągów towarowych, do którego doszło w mieście ponad siedem lat temu. Wyrok ma być ogłoszony 22 lutego.
Do wypadku doszło niemal 8 lat temu
Do wypadku doszło w listopadzie 2010 r. niedaleko tunelu, który łączy dwie części Białegostoku. Jeden skład - z 32 cysternami z substancjami ropopochodnymi, w tym m.in. olejem napędowym - jechał w kierunku miasta. Drugi - z wagonami ze złomem i kilkoma cysternami z propan butanem - z Białegostoku do Warszawy.
Nastąpiło zderzenie, a w wyniku wypadku wybuchł wielki pożar, który objął w sumie 17 cystern z olejem napędowym i innymi substancjami łatwopalnymi. Zniszczone zostały nie tylko wagony i lokomotywy, lecz także duży odcinek trakcji kolejowej oraz budynek pobliskiej nastawni.
Straty oszacowano na 23 mln zł
Straty materialne, na szkodę kilku podmiotów, oszacowano na 23 mln zł. Nikt nie doznał poważniejszych obrażeń, jedna osoba została lekko ranna.
Prokuratura postawiła zarzuty dwóm maszynistom
W związku z katastrofą Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła dwóm maszynistom, prowadzącym lokomotywy jednego z pociągów, zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Uznała bowiem, że wjeżdżając w rejon stacji Białystok, "umyślnie naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu kolejowym", nie zareagowali na sygnały semafora do zatrzymania się i w ten sposób doprowadzili do zderzenia z innym pociągiem towarowym.
Błąd maszynistów?
Po długim procesie i zasięgnięciu wielu specjalistycznych opinii sąd I instancji uznał za udowodnione, że doszło do błędu maszynistów, bo pociąg nie zatrzymał się, choć tak nakazywał semafor i skazał oskarżonych na kary: półtora roku oraz roku i dwóch miesięcy więzienia, w zawieszeniu na trzy lata.
Orzekł też grzywny; obaj skazani mają również solidarnie zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia maszyniście drugiego pociągu, który wypadek mocno przeżył psychicznie, leczył się, ale do pracy już nie wrócił.
Apelacje od wyroku złożyli obrońcy oskarżonych, maszynista drugiego pociągu (ma status oskarżyciela posiłkowego) oraz pełnomocnik kilku podmiotów, które wskutek wypadku i pożaru poniosły ogromne straty materialne i również są w sprawie oskarżycielami posiłkowymi.
Obrona chce uniewinnienia
Obrona chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku. Pełnomocnik grupy poszkodowanych podmiotów wnioskuje, by sąd w wyroku skazującym również zakazał maszynistom wykonywania zawodu na 5 lat, zaś maszynista drugiego pociągu wnosi o dużo wyższe zadośćuczynienie.
Obrona stoi na stanowisku, że nie było właściwej oceny dowodów, a sąd I instancji wziął pod uwagę jedynie jedną z opinii biegłych i nie analizował innych wnioskami specjalistów, w ten sposób nie dokonał wszystkich ustaleń w sprawie.
Były "rażące błędy i zaniechania" – uważają adwokaci
Adwokaci uważają bowiem, i mówili o tym w czwartek w mowach końcowych, że były "rażące błędy i zaniechania" w działalności stacji kolejowej w Białymstoku i to doprowadziło do wypadku.
Przekonywali też, iż na początku śledztwa popełniono błędy, które - użyli takiego określenia - zostały potem "zakonserwowane" przez kolejne czynności w sprawie. Mówili też, że pojawiających się wątpliwości sąd I instancji nie rozstrzygnął na korzyść oskarżonych. "Obrona mówi o faktach, a poszlaki kształtują oskarżenie" - powiedział jeden z obrońców.
Maszynista twierdzi, że jest niewinny
W rozprawie wziął udział jeden z dwóch maszynistów, którym postawiono zarzuty. W wystąpieniu końcowym mówił, że jest niewinny.
Przed wystąpieniami końcowymi jeden z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych złożył kolejne wnioski dowodowe; chciał by sąd m.in. uzupełniająco przesłuchał jednego z biegłych, również by włączył do tej sprawy opinię specjalisty (powstającą jeszcze) sporządzaną dla potrzeb jednej ze spraw cywilnych związanych z wypadkiem.
W związku z tym wnioskował o odroczenie sprawy. Po naradzie sąd oddalił jednak te wszystkie wnioski dowodowe. Uznał, iż nic nie wniosą do sprawy karnej i zmierzają do przedłużenia postępowania.