Radio Białystok | Wiadomości | Białystok: Kary więzienia w zawieszeniu za wypadek kolejowy sprzed 6 lat
Na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny skazał w środę (28.09) Sąd Rejonowy w Białymstoku dwóch maszynistów, oskarżonych w związku z wypadkiem towarowych pociągów sprzed sześciu lat. Sąd nie orzekł zakazów wykonywania zawodu, czego też chciała prokuratura.
W związku z katastrofą Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła dwóm maszynistom, prowadzącym lokomotywy jednego z pociągów, zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Uznała bowiem, że wjeżdżając w rejon stacji Białystok, "umyślnie naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu kolejowym", nie zareagowali na sygnały semafora do zatrzymania się i w ten sposób doprowadzili do zderzenia z innym pociągiem towarowym.
Kary w zawieszeniu, grzywny i zadośćuczynienia
Po trwającym 2,5 roku procesie sąd uznał winę obu oskarżonych i w środę skazał jednego z nich (prowadził pierwszą z lokomotyw) na półtora roku, drugiego zaś na rok i dwa miesiące więzienia, obu kary zawieszając na 3 lata.
Sąd orzekł też grzywny: odpowiednio 6 i 4,8 tys. zł, a także obowiązek częściowego naprawienia szkody tym podmiotom, które takie wnioski złożyły. Obaj skazani mają też solidarnie zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia maszyniście drugiego pociągu, który wypadek mocno przeżył psychicznie, leczył się, ale do pracy już nie wrócił.
Sędzia Andrzej Kochanowski mówił w uzasadnieniu wyroku, że doszło do błędu ludzkiego. Uznał za udowodnione, m.in. poprzez opinie biegłych z zakresu kolejnictwa i relacje świadków (przesłuchano ok. 40 osób), że oskarżeni nie zatrzymali pociągu przed semaforem wskazującym sygnał "stój" i że taki właśnie sygnał był przez to urządzenie wskazywany.
"Powinni byli zareagować na semafor, który wskazywał sygnał +stój+. I tak naprawdę do tego wszystko się sprowadza (…) Zasada ruchu kolejowego jest taka: jeżeli oskarżeni mają jakiekolwiek wątpliwości, co semafor wskazuje, powinni się zatrzymać" - mówił sędzia.
Wykluczył techniczną możliwość wyznaczenia sprzecznych torów przebiegu obu pociągów, tzn. że drugi pociąg miał zamknięty semafor. Za "szczęście w nieszczęściu" uznał fakt, iż nikt w wypadku nie zginął.
Podsumowując wartość zebranych dowodów sędzia Kochanowski dodał, że tworzą dla niego "niesprzeczną, zupełną i jasną konfigurację", z której w sposób jednoznaczny wynika, iż to oskarżeni ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za katastrofę.
Wyrok nie jest prawomocny
Obrońcy i sami oskarżeni chcieli uniewinnienia, więc nie są wykluczone ich apelacje. Decyzji co do zaskarżenia wyroku nie podjęła też jeszcze prokuratura, która - oprócz kar więzienia w zawieszeniu i grzywien - chciała również 5-letnich zakazów wykonywania zawodu maszynisty. Sąd takich zakazów nie orzekł, a w ustnym uzasadnieniu wyroku zupełnie się do tej kwestii nie odniósł.
Akt oskarżenia w tej sprawie był kierowany do sądu dwa razy
Akt oskarżenia w tej sprawie był kierowany do sądu dwa razy. Gdy trafił tam po raz pierwszy we wrześniu 2012 roku, po dwóch miesiącach został przez sąd zwrócony prokuraturze do uzupełnienia o nową opinię biegłych.
Sąd zakwestionował bowiem opinię państwowej komisji badającej przyczyny tego wypadku. Ocenił, że nie można tej opinii uznać za opinię procesową co do przyczyn zdarzenia. Prokuratura powołała więc nowych biegłych z Politechniki Krakowskiej, którzy przygotowali kolejną opinię i uzupełniony o nią akt oskarżenia, z takimi samymi zarzutami postawionymi maszynistom, trafił do sądu ponownie we wrześniu 2013 roku. Proces ruszył w marcu 2014 roku.
Wypadek miał miejsce w listopadzie 2010 roku
Wypadek miał miejsce w listopadzie 2010 roku niedaleko tunelu, który łączy dwie części Białegostoku. Jeden skład - z 32 cysternami z substancjami ropopochodnymi, w tym m.in. olejem napędowym - jechał w kierunku miasta (pociąg relacji Płock Trzepowo-Sokółka), drugi - z wagonami ze złomem i kilkoma cysternami z propan butanem - z Białegostoku do Warszawy.
Doszło do zderzenia, a w wyniku wypadku nastąpił wielki pożar, który objął w sumie 17 cystern z olejem napędowym i innymi substancjami łatwopalnymi. Zniszczone zostały nie tylko wagony i lokomotywy, ale także duży odcinek trakcji kolejowej oraz budynek pobliskiej nastawni.
Straty materialne, na szkodę kilku podmiotów, zostały oszacowane na 23 mln zł. Nikt nie doznał poważniejszych obrażeń, jedna osoba została lekko ranna. (PAP, oprac. mak)
Zobacz też:
Białystok: Proces w sprawie katastrofy kolejowej