Radio Białystok | Wiadomości | Sąd w Białymstoku skazał dwóch młodych mężczyzn, którzy znieważyli czarnoskórego obywatela Gabonu
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał w piątek (29.12) za winnych dwóch młodych ludzi oskarżonych o stosowanie przemocy i znieważenie z powodu koloru skóry mężczyzny pochodzącego z Gabonu. Wyrok nie jest prawomocny.
Jednego z mężczyzn sąd skazał na 5 miesięcy ograniczenia wolności polegającego na wykonywaniu nieodpłatnie prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz zapłatę nawiązki poszkodowanemu w wysokości 300 zł; drugi - na grzywnę w wysokości 1,5 tys. zł oraz zapłatę nawiązki w wysokości 200 zł.
Zdarzenie miało miejsce 31 lipca ub. roku w Bartoszach k. Ełku. Na wakacyjnym wyjeździe, w jednym z prywatnych pensjonatów przebywała kilkunastoosobowa grupa znajomych, młodych ludzi w wieku od 17 do dwudziestu kilku lat.
Według aktu oskarżenia, czarnoskóry mężczyzna był m.in. szarpany
Według aktu oskarżenia, czarnoskóry mężczyzna, który przechodził koło posesji był szarpany i znieważany słowami wulgarnymi "z powodu jego przynależności rasowej". Jak zeznawał w piątek (29.12) przed sądem poszkodowany, wulgarne słowa w jego stronę padały podczas spaceru, jaki odbył nad pobliskie jezioro, a kiedy wracał i przechodził obok posesji, młodzi mężczyźni nadal go wyzywali, a gdy chciał wyjaśnić sytuację wchodząc na teren posesji, doszło do szarpaniny. Mówił, że bojąc się o bezpieczeństwo swojej rodziny (przebywał w tej miejscowości na wakacjach ze swoją żoną i dziećmi), powiadomił policję.
Jeden z oskarżonych mężczyzn podczas jednej z wcześniejszych rozpraw przyznał się i przeprosił poszkodowanego. Jego przeprosiny zostały przyjęte.
Sąd Okręgowego w Białymstoku w piątek (29.12) zakończył proces i ogłosił wyrok. Prokuratura wnioskowała o wymierzenie kary ograniczenie wolności polegającego na wykonaniu prac społecznych oraz zapłaty nawiązki. Obrońcy oskarżonych chcieli warunkowego umorzenia sprawy, argumentując, że karą dla nich był już sam proces.
Sędzia Sławomir Cilulko uzasadniając wyrok, mówił, że zebrany w tej sprawie materiał jednoznacznie wskazał na "niewątpliwe" popełnienie przez mężczyzn zarzucanych im przestępstw. Mówił, że poszkodowany swoim zachowaniem nie dał żadnego powodu, aby oskarżeni choćby zwrócili na niego uwagę. "Jedynie odmienny kolor skóry wywołał werbalne działania sprawców, a później także siłowe" - mówił. W ocenie sądu oskarżeni w ten sposób "demonstrowali swoją dezaprobatę z powodu odmienności związanych z przynależnością rasową".
Sławomir Cilulko mówił, że tego typu zachowania "świadczą o prymitywizmie intelektualnym osób, które się ich dopuszczają".
Każdy żyjący we współczesnych czasach człowiek już choćby o przeciętnym rozwoju umysłowym, przeciętnym poziomie doświadczenia życiowego jak i wiedzy, w tym historycznej, powinien zdawać sobie sprawę, do czego tego rodzaju działania mogą prowadzić - mówił Sławomir Cilulko.
Dodał, że konsekwencją negacji odmienności innego człowieka jest "zakwestionowanie prawa do równego traktowania, równorzędnego funkcjonowania w danej społeczności tylko dlatego, że jest on innej rasy, ma inny kolor skóry, wyznaje inną religię czy ma też odmienne poglądy polityczne".
Kara ograniczenia wolności i zapłaty grzywny będą "realną i odczuwalną karą" dla młodych ludzi - uważa sąd
W ocenie sądu, kara ograniczenia wolności i zapłaty grzywny będą "realną i odczuwalną karą" dla młodych ludzi. Sławomir Cilulko mówił, że takie zachowania młodych ludzi muszą spotkać się z obiektywnie naganną oceną i wywoływać w społeczeństwie oburzenie i potępienie, dlatego też - jak dodał - nie można traktować ich łagodnie i sądzić, że stopień szkodliwości społecznej tych czynów nie jest znaczny.
Sławomir Cilulko odpowiadając na argument obrońców, iż do znieważenia nie doszło w miejscu publicznym tylko na prywatnej posesji, sędzia wskazał, że nie chodzi o miejsce znieważenia, ale o to, iż wyzwiska mogły być słyszane przez osoby postronne. "Nieważne, czy sprawca wykrzykuje zniesławiające, obraźliwe słowa ze swojej posesji, czy jest ona ogrodzona czy nie, ważne że te słowa są słyszane w przestrzeni publicznej i mogą być słyszalne przez inne osoby" - mówił.