Radio Białystok | Wiadomości | Biznesmen Marek F. skazany przez sąd w Bielsku Podlaskim
Na rok więzienia w zawieszeniu skazał w poniedziałek (6.11) Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim biznesmena Marka F., oskarżonego w sprawie założenia podsłuchów w dwóch tamtejszych firmach. Sąd skazał też mężczyznę, któremu również w tej sprawie postawiono zarzuty.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała dla obu oskarżonych kar więzienia bez zawieszenia i 3-letnich zakazów prowadzenia działalności o charakterze detektywistycznym; pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - po 200 tys. zł zadośćuczynienia dla poszkodowanych firm; zaś obrona - uniewinnienia.
Marek F. kierował akcją założenia podsłuchów w konkurencyjnych firmach z branży węglowej
Według Prokuratury Okręgowej w Białymstoku biznesmen Marek F., który jest głównym oskarżonym w tej sprawie, w kwietniu 2014 r. "kierował wykonaniem czynu zabronionego", czyli akcją założenia podsłuchów (w postaci nadajników radiowych umieszczonych w okładce teczki do korespondencji pochodzącej z jego firmy) w konkurencyjnych firmach z branży węglowej w Bielsku Podlaskim.
Podłożenie urządzeń podsłuchowych prokuratura zarzuciła współoskarżonemu w tej sprawie mężczyźnie, b. funkcjonariuszowi ABW, prowadzącemu obecnie firmę detektywistyczną. Sąd skazał go na 1,5 roku więzienia.
Oskarżeni muszą też zapłacić po 10 tys. zł grzywny
Wykonanie kar wobec obu oskarżonych sąd zawiesił na 3 lata; wobec obu orzekł też po 10 tys. zł grzywny. Marka F. na publikacji orzeczenia nie było.
Dowody w sprawie wzajemnie się uzupełniają, stanowią logiczną całość i nie pozostawiają jakichkolwiek wątpliwości co do winy oskarżonych - uzasadnił swój wyrok sąd w Bielsku Podlaskim. Za kluczowy dowód uznał zeznania mężczyzny, który sam brał udział w wydarzeniach, których dotyczyła sprawa; początkowo również i on był w tej sprawie oskarżonym. Dwa lata temu sąd w Bielsku postępowanie wobec niego jednak umorzył, doszło bowiem do pojednania stron i zadośćuczynienia ze strony oskarżonego.
Działania były zaplanowane
Sędzia Krzysztof Wildowicz mówił w uzasadnieniu wyroku, że zeznania te potwierdziły też inne dowody, wspomniał o zeznaniach innych świadków i ekspertyzie obu urządzeń podsłuchowych. Działania były zaplanowane, celem było wejście w posiadanie informacji, do których sprawcy nie byli uprawnieni, Marek F. kierował wykonaniem tych czynów zabronionych - uzasadniał.
Sąd zwrócił uwagę, że opisane w Kodeksie karnym przestępstwo związane z założeniem podsłuchów ma charakter formalny, tzn. dla jego zaistnienia nie ma znaczenia to, czy udało się uzyskać w ten sposób informacje.
"Wystarczające jest samo podłożenie, zainstalowanie takiego urządzenia" - mówił sędzia Wildowicz. Zaznaczył, że ochroną tym przepisem kk objęte jest samo narażenie osoby, która jest uprawniona do zachowania w tajemnicy jakiejś informacji, na to, że na informacja może być komuś ujawniona wbrew jej woli.
"Motywacja ich działań zasługuje na całkowitą dezaprobatę"
Był znaczny stopień winy i społecznej szkodliwości czynów, sprawcy działali z pełnym rozeznaniem, zamiar był ewidentny, a motywacja ich działań zasługuje na całkowitą dezaprobatę - mówił sędzia. Podkreślał, że prawo do ochrony tajemnicy komunikowania się jest gwarantowane w Konstytucji oraz Karcie Praw Podstawowych UE.
"Tym samym zachowanie oskarżonych należało ocenić wielce nagannie, czego wyrazem jest niniejsze orzeczenie" - dodał. Mówił, że powodem warunkowego zawieszenia wykonania kar była przede wszystkim dotychczasowa niekaralność obu skazanych.
Reprezentujący przed sądem poszkodowane firmy (miały status oskarżycieli posiłkowych) mec. Janusz Kaczmarek powiedział po wyroku dziennikarzom, że z punktu widzenia podmiotów, które reprezentuje, mniejsze znaczenie ma wymiar kar, niż fakt, że sąd uznał, iż oskarżeni dopuścili się zarzucanych im przestępstw.
"Wskazał, że takie wartości, jak wolność komunikowania się, tajemnica korespondencji są bardzo istotne, a w szczególności, że nie można posługiwać się podsłuchami, wykorzystywać je w kontaktach gospodarczych, biznesowych" - mówił Kaczmarek. Nie przesądził, czy będzie składana apelacja w związku z tym, że firmy domagały się również po 200 tys. zł zadośćuczynienia (do tej kwestii sąd w wyroku się nie odniósł).
Śledztwo w tej sprawie, to "odprysk" głównego postępowania, dotyczącego tzw. afery podsłuchowej
Śledztwo w tej sprawie, to "odprysk" głównego postępowania, dotyczącego tzw. afery podsłuchowej, prowadzonego przez prokuraturę w Warszawie. Główne śledztwo dotyczące tzw. afery podsłuchowej prowadziła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Dotyczyło podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Oskarżeni byli w nim dwaj biznesmeni, w tym Marek F. oraz dwaj pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Prokuratura przyjęła, że motywem ich działań były interesy biznesowo-finansowe.
Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu 2016 roku nieprawomocnie skazał na 2,5 roku więzienia (bez zawieszenia) Marka F.; uznał go za pomysłodawcę podsłuchów i dysponenta taśm. Dwie inne osoby skazał na więzienie w zawieszeniu i grzywny.
W najbliższą środę Sąd Apelacyjny w Warszawie ma zająć się apelacjami w tej sprawie.