Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd skazał Czeczenów oskarżonych o wspieranie terrorystów
Zapadł wyrok w sprawie Czeczenów oskarżonych o wspieranie terrorystów. Białostocki sąd skazał trzech mężczyzn na 2 lata i 1 miesiąc więzienia za wspieranie bojowników działających w Czeczenii, a nie - jak wnioskowała prokuratura - w Syrii. Jednego oskarżonego sąd uniewinnił.
Sąd na poczet kary zaliczył skazanym prawie dwuletni pobyt w areszcie.
Działali w Białymstoku, Łomży i Warszawie
Według prokuratury czterej Czeczeni mieli wspierać tzw. Państwo Islamskie. Działali w Białymstoku, Łomży i Warszawie. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że mężczyźni zgromadzili ponad 8 tysięcy euro, które przekazali do Turcji. Kupowali też sprzęt paramilitarny, między innymi plecaki z kamuflażem. W ich telefonach odnaleziono też symbole związane z radykalnym islamem.
Prokuratura chciała dla dwóch z oskarżonych 5-letnich kar więzienia, dla pozostałych dwóch odpowiednio 3 i 4 lat.
Obrońcy: nie ma słowa o Państwie Islamskim
Z kolei oskarżeni od początku nie przyznawali się do winy. Przed sądem udowadniali, że nie wspierali islamistów, a jedynie walczących o niepodległość Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Jeden z oskarżonych jest weteranem dwóch wojen czeczeńskich.
Obrońcy oskarżonych argumentowali, że w podsłuchanych rozmowach nie ma słowa o Państwie Islamskim, a akt oskarżenia przygotowano na podstawie niewłaściwie przetłumaczonych stenogramów z rozmów.
Podejrzenie popełnienia przestępstwa przez ABW
Sąd Okręgowy w Białymstoku zapowiedział złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków, jak również poświadczenia nieprawdy przez ABW, w trakcie zbierania dowodów w sprawie dotyczącej wspierania tzw. Państwa Islamskiego.
Uzasadniając wyrok, sąd zwrócił uwagę na nieprawidłowości w śledztwie, co zakończyło się tym, że już w trakcie procesu sąd przez kilka rozpraw, z pomocą tłumacza języka czeczeńskiego, tłumaczył dokładną treść rozmów nagranych w ramach kontroli operacyjnej prowadzonej przez ABW.
Związane to było z tym, iż w aktach śledztwa były jedynie streszczenia rozmów, a nie ich dokładne tłumaczenia. Treść tych streszczeń zakwestionowali na początku procesu obrońcy oskarżonych.
Sędzia: "streszczenie nie odpowiadało prawdzie"
Uzasadniając wyrok sędzia Sławomir Cilulko mówił, że "streszczenie nie odpowiadało prawdzie". Mówił, że sąd "zmuszony został" do tłumaczenia, z pomocą biegłego, treści nagranych rozmów już w trakcie procesu. - Pierwszy raz miałem do czynienia z sytuacją, gdy przyszło mi tak naprawdę prowadzić czynności śledcze, do czego nigdy aspiracji nie miałem - mówił Cilulko.
- Wymogu formalnego, jakim jest sporządzenie protokołu z odsłuchanych rozmów zarejestrowanych w toku kontroli operacyjnej, nie wykonano. Co więcej, stworzono pozory, że taka czynność miała miejsce. Jak to ujął świadek (oficer ABW - PAP), on uformalizował czynności zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego, nie wskazał tylko, z jakimi - powiedział sędzia.
"Tak się czynności śledczych nie prowadzi"
Sędzia zaznaczył, że takie uformalizowanie czynności operacyjnych, zgodnie z przepisami Kpk, musi polegać na ponownym odsłuchaniu rozmów, a tego nie zrobiono. Sędzia mówił, że nie otworzono tych rozmów, a sąd wprowadzono w błąd, wpisując w protokołach, iż takie czynności miały miejsce. Podpisał to również tłumacz języka rosyjskiego (również funkcjonariusz Agencji).
- Tak się czynności śledczych nie prowadzi, tak się postępowania przygotowawczego nie prowadzi - dodał, podkreślając, iż rzutowało to także na fakt, iż blisko dwa lata w areszcie spędził ten z oskarżonych, który został uniewinniony.
Mecenas: część uzasadnienia "miażdżąca" dla organów ścigania
Mec. Piotr Iwaniuk, jeden z obrońców oskarżonych uważa, iż ta część uzasadnienia wyroku, w której sąd odniósł się do działań ABW, jest dla organów ścigania "miażdżąca".
- Przedstawia, w jaki sposób, niemal najważniejsza służba specjalna w kraju, działa. I nie wiemy, czy tworzy dowody, czy działa nieudolnie. I na to pytanie sąd nie starał się odpowiedzieć co prawda, bo to nie jest przedmiotem procesu, ale zapowiedział złożenie odpowiedniego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa - mówił dziennikarzom.
Prokurator Adam Bogusłowicz z białostockiej delegatury Prokuratury Krajowej nie chciał odnosić się do tej kwestii. - Jeżeli sąd takie działania podejmie i prześle stosowne materiały, myślę, że w związku z tym spotka się to ze stosowną reakcją ze strony prokuratury - powiedział.