Radio Białystok | Wiadomości | Policjant na ławie oskarżonych - sąd ustala granice obrony koniecznej
Czy działał w obronie koniecznej i dokonał tak zwanego ujęcia obywatelskiego, czy może był brutalnym napastnikiem?
Białostocki sąd ponownie rozpatruje sprawę policjanta oskarżonego o pobicie i zniszczenie mienia. Za pierwszym razem uznano za niewinnego - miał się bronić przed napadem. Sąd odwoławczy uchylił ten wyrok, stąd ponowny proces.
Kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania
Pokrzywdzeni, którzy w odrębnym procesie odpowiadali za pobicie policjanta, domagają się od niego kilkunastu tysięcy złotych odszkodowania za utratę zdrowia i uszkodzenie mienia. Przesłuchiwani przed sądem twierdzą, że wszystko zaczęło się od awantury w sprawie naśmiewania się z imion psów. Kiedy zainterweniowali, oskarżony miał ich pobić, a później ścigać aż do mieszkania, w którym się ukryli.
Policjant wdarł się do mieszkania
Proces dotyczy wydarzeń ze styczniowej nocy z 2014 roku. Oskarżony w tej sprawie mężczyzna, na co dzień funkcjonariusz policji w jednym z białostockich komisariatów, był wtedy wraz z żoną na imprezie. Jak wynika ze złożonych przez niego wyjaśnień, gdy w nocy, po zakończeniu spotkania, wyszedł z mieszkania w jednym z bloków, niespodziewanie zaatakowały go dwie osoby.
Policjant nie tylko się bronił, ale - gdy napastnicy zaczęli uciekać - gonił ich. Gdy jeden z nich ukrył się w mieszkaniu, policjant wyważył drzwi i wdarł się do środka. Tam, według aktu oskarżenia, użył gazu łzawiącego i zaatakował uciekającego przed nim mężczyznę.
Grozi mu do 5 lat więzienia
Zdaniem sądu odwoławczego istnieje wątpliwość, by było to działanie w obronie koniecznej, bo na miejscu byli już inni policjanci. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Przed sądem nie chciał jednak składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania.
Oskarżony jest czynnym policjantem. Grozi mu do 5 lat więzienia.