Radio Białystok | Sport | Zając: rywal nas pogrążył ostatnią bramką [wideo]
Piłkarze Jagiellonii Białystok przegrali 1:3 (1:1) wyjazdowe spotkanie z beniaminkiem ekstraklasy - Stalą Mielec. Jedynego gola dla żółto-czerwonych strzelił Przemysław Mystkowski.
Zając: brakowało nam zdecydowania
Trener Jagiellonii po meczu powiedział, że prowadzony przez niego zespół źle rozpoczął spotkanie. Żółto-czerwonym zabrakło szczęścia. Później błędy popełnione przez obrońców sprawiły, że Jaga została przez Mielczan "pogrążona".
- To spotkanie zaczęło się dla nas niefortunnie. Szybko stracona bramka, brak zdecydowania przy sytuacji po stałym fragmencie gry. Nikt nie zaatakował piłki, wobec czego straciliśmy gola. Następnie nasza bardzo dobra reakcja. Trafienie, również ze stałego fragmentu gry. Wykorzystaliśmy swoje ustawienie, zaskoczyliśmy rywala, a później przejęliśmy inicjatywę. Widać było, że kontrolujemy przebieg spotkania, czego dowodem kilka naprawdę dobrych sytuacji w pierwszej połowie, która toczyła się pod nasze dyktando. Pomimo remisowego rezultatu, układało się to po naszej myśli. W przerwie dokonaliśmy zmian. Szukaliśmy innych rozwiązań i wydawało się, że powinno być lepiej. Niemniej w drugiej połowie brakowało nam ostatniego dogrania i spokoju w fazie finalizacji. Później przeciwnik wykorzystał naszą niefrasobliwość, zdobywając bramkę na 2:1, która zdobyta w tym fragmencie gry spowodowała, że przeciwnik bronił się skutecznie do końca spotkania. Szukaliśmy jednak swoich szans, staraliśmy się stworzyć klarowną sytuację bramkową. Dochodziliśmy do pozycji strzeleckich, ale niestety, nie udało się doprowadzić do wyrównania. W doliczonym czasie gry przeciwnik nas pogrążył - podsumował porażkę ze Stalą Mielec Bogdan Zając.
Ojrzyński: zmiany przyniosły efekty
To kolejny mecz Leszka Ojrzyńskiego przeciwko Jagiellonii, z którego wychodzi zwycięsko. Trener gospodarzy powiedział po meczu, że mimo zwycięstwa, to mielczanie grali momentami zbyt nerwowo.
- Oj, działo się w tym meczu. Nasza drużyna nie była optymalnie przygotowana do tej rywalizacji, mieliśmy założenie zagrać wyżej, ale moc biegowa nie wyglądała tak, jak w Lubinie. Za wolno biegaliśmy i drużyna gości nas "rozklepała" kilka razy, mówiąc żargonem piłkarskim. Możemy żałować, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę w pierwszej połowie, mimo że mieliśmy aż 10 rzutów rożnych, a Jagiellonia tylko jeden, po którym zdobyła bramkę. Uczulaliśmy zawodników, że na taki wariant goście mogą się zdecydować, ale teoria to jedno, a praktyka drugie. Popełniliśmy błąd, bo prowadziliśmy 1:0 i mogliśmy uniknąć straty tej bramki. W przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy, choć żadnych zmian personalnych nie zrobiliśmy. Zmieniliśmy styl bronienia, graliśmy bliżej siebie na własnej połowie. Po 10 minutach dokonaliśmy zmian, które miały być kluczowe. Wzmocniliśmy skrzydła i to przyniosło efekt, bo mogliśmy nawet dołożyć coś wcześniej. Byliśmy jednak nieskuteczni - komentował opiekun gospodarzy.
Następny mecz Jagiellonia Białystok zagra na stadionie przy ul. Słonecznej w Białymstoku w sobotę (5.12) z Wartą Poznań.