Radio Białystok | Białoruś | Białoruś: spłonął podmiejski dom znanego lekarza, który krytykował przemoc milicji
Nieznani sprawcy spalili podmiejski dom znanego białoruskiego lekarza. Profesor Aleksander Mroczek należy do tej grupy medyków, którzy krytykują przemoc władz wobec pokojowych demonstrantów.
Aleksander Mroczek przez 12 lat był dyrektorem centrum medycznego "Kardiologia", w którym wykonuje się unikalne operacje serca. Pod koniec sierpnia, czyli po tym, jak zaczął krytykować przemoc ze strony OMON-u i wojsk wewnętrznych wobec demonstrantów, został zwolniony ze stanowiska.
W sobotę (14.11) w nocy spłonął jego podmiejski dom, łaźnia i altanka. Jak mówi, były trzy źródła ognia. Strażacy przypuszczają, że było to podpalenie.
Na miejscu lekarz znalazł zakrwawioną kukłę przebitą skalpelem oraz kartkę z pogróżkami.
Białorusini nie ustaną w swej walce z reżimem Łukaszenki, ale może ona przybrać inną formę, bardziej partyzancką – powiedziała Swiatłana Cichanouska, rywalka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich z 9 sierpnia. W jej przekonaniu "oczywistym jest, że reżim jest bliski paraliżu".
Zmarł młody mężczyzna, pobity w środę (11.11) przez niezidentyfikowanych mężczyzn w maskach w znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska. W czwartek zatrzymano też jednego z liderów ruchu anarchistycznego Mikałaja Dziadoka.
Alaksandr Łukaszenka oświadczył we wtorek (10.11), że nie pozwolić zrobić z Białorusi prowincji Polski czy Litwy. Jego słowa cytuje agencja BielTA.
Dwoje brytyjskich dyplomatów zostało uznanych przez władze Białorusi za personae non gratae – poinformowało w poniedziałek (9.11) białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Główny Dziadek Mróz, czyli święty Mikołaj w Homlu, drugim co do wielkości mieście Białorusi został wyrzucony z pracy. Został ukarany za poglądy polityczne, bo wspierał działania opozycji.
Ponad 60 wykładowców i współpracowników Akademii Sztuki w Mińsku podpisało się pod apelem o zaprzestanie prześladowania studentów i kadry pedagogicznej. Na Białorusi od kilku dni trwa zwalnianie z pracy nieposłusznych wykładowców oraz wyrzucanie z uczelni studentów, którzy uczestniczą w strajkach.
41-letni mężczyzna, który twierdził, że pobito go w areszcie, zmarł w sobotę (3.10) w szpitalu w Mińsku – poinformował niezależny białoruski portal tut.by.