Radio Białystok | Białoruś | Ponad 30 polskich dyplomatów opuści terytorium Białorusi
Ponad 30 polskich dyplomatów opuści terytorium Białorusi; powinni wyjechać już z Grodna i jeszcze w piątek będą przekraczać granicę polsko-białoruską - poinformował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
W miniony piątek Polska i Litwa podjęły decyzję o odwołaniu ambasadorów z Mińska na konsultacje. Wówczas białoruskie MSZ zażądało od ambasad obu krajów ograniczenia liczby dyplomatów na Białorusi.
Białoruś opuści w piątek ponad 30 dyplomatów, a łącznie z członkami ich rodzin będzie to ponad 100 osób.
"Ograniczenie polskiego personelu to nieprzyjazny gest, na który Polska w stosownym czasie i w stosownej formie odpowie" - powiedział wiceminister spraw zagranicznych.
"Spotkaliśmy się z solidarnością większości państw europejskich, które mają akredytowanych ambasadorów w Mińsku, bo ambasador Niemiec został odwołany na konsultacje, podobnie postąpiła Łotwa, Szwecja, Czechy, Słowacja i kilka innych krajów" - dodał Przydacz. Zaznaczył, że niektóre kraje, jak Francja, wstrzymały akredytowanie swoich ambasadorów na Białoruś.
Wiceszef MSZ ocenił, że decyzja o ograniczeniu polskiego personelu dyplomatycznego w Mińsku najbardziej uderzy w Białorusinów, ponieważ większość wracających do Polski dyplomatów, to konsulowie odpowiedzialni m.in. za wydawanie wiz.
"Alaksandr Łukaszenka doprowadzi do sytuacji, w której będzie wydawanych dużo mniej wiz niż do tej pory, bo Polska odpowiada za wydawanie ok. 60 proc. wiz dla Białorusinów z całej strefy Schengen. Łukaszenka doprowadzi swój kraj nie tylko do izolacji w sensie dyplomatycznym i politycznym, ale teraz odbiera Białorusinom możliwość podróżowania po Europie i wyjazdów w dowolnych celach" - podkreślił Przydacz.
Decyzja Polski i Litwy o odwołaniu ambasadorów na konsultacje zbiegła się z wprowadzaniem sankcji wobec 40 przedstawicieli białoruskich władz za sfałszowanie sierpniowych wyborów prezydenckich i represje wobec osób protestujących przeciwko fałszerstwom. UE nie uznaje wyborów, w których oficjalnie wygrał Łukaszenka, za demokratyczne i zgodne z międzynarodowymi standardami i wezwała do ich powtórzenia.
Białoruś oskarża natomiast Polskę i Litwę o "destrukcyjną działalność" w związku z wyborami prezydenckimi z 9 sierpnia, których wyniki nie zostały uznane przez UE i USA.
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell w wydanym w minioną niedzielę oświadczeniu stwierdził, że żądania białoruskiego MSZ dotyczące ograniczenia liczby personelu dyplomatycznego w ambasadach Litwy i Polski w Mińsku są "nieuzasadnione" i "godne ubolewania".
W tym tygodniu rozpoczął się natomiast proces odwoływania ambasadorów państw UE, które mają swoje placówki na Białorusi na konsultacje do stolic.