Radio Białystok | Wiadomości | Rozpoczął się proces ojca i dziadka oskarżonych w związku ze śmiertelnym potrąceniem 10-miesięcznego dziecka
Przed sądem w Bielsku Podlaskim w środę (26.06) rozpoczął się proces związany ze śmiertelnym potrąceniem samochodem 10-miesięcznego dziecka. Wypadek miał miejsce na posesji w Boćkach. Śledczy oskarżyli w tej sprawie ojca i dziadka chłopca.
Prokuratura postawiła zarzuty ojcu i dziadkowi dziecka
Ojciec został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, dziadek o tworzenie fałszywych dowodów i nakłaniania synowej - czyli matki dziecka - oraz syna do składania fałszywych zeznań co do przebiegu zdarzenia; chodziło o uniknięcie przez syna odpowiedzialności karnej.
Do tragicznego wypadku doszło pod koniec sierpnia 2023 roku w Boćkach. Z ustaleń śledczych wynika, że rodzina wybierała się na lody z dziećmi. Ich ojciec postanowił podjechać samochodem bliżej domu, gdzie miały zostać wsadzone dzieci. Gdy ruszył, poczuł uderzenie. Wysiadł i zobaczył, że uderzył w swoje 10-miesięczne dziecko.
44-letni ojciec zawiózł syna, który doznał bardzo poważnych obrażeń, do punktu pomocy medycznej, na miejsce był wzywany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Reanimacja dziecka nie przyniosła jednak efektu.
Ojca oskarżono o nieumyślne spowodowanie śmierci
Prokuratura zarzuciła mężczyźnie nieumyślne spowodowanie śmierci swego dziecka. Oceniła, że nie zachował on należytej ostrożności podczas manewrowania samochodem na swojej posesji i nie upewnił się, czy nikogo nie ma w pobliżu dużego, terenowego auta.
Tuż po zdarzeniu zatrzymany został zarówno ojciec, jak i dziadek chłopczyka. Według ustaleń śledztwa, namawiał on rodziców dziecka do składania fałszywych zeznań, tworzył fałszywe dowody i zacierał ślady, by skierować śledztwo w innym kierunku.
Według aktu oskarżenia, namawiał syna i synową by mówili policji, że nieznany im samochód terenowy wjechał na posesję, potrącił raczkujące dziecko, a jego kierowca odjechał, oraz by wskazali inne, niż rzeczywiste, miejsce gdzie doszło do wypadku.
Oskarżeni nie pojawili się na pierwszej rozprawie
Proces rozpoczął się w środę mimo nieobecności obu oskarżonych; sąd uznał, iż zostali prawidłowo powiadomieni. Odpowiadają oni z wolnej stopy, również w śledztwie nie stosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych.
Już po rozpoczęciu procesu i odczytaniu aktu oskarżenia do sekretariatu wydziału karnego Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim wpłynęło pismo od oskarżonego dziadka dziecka, że ma on zwolnienie lekarskie i wnioskuje o odroczenie rozprawy. Pismo zostało włączone do akt, ale sąd zaznaczył, że oskarżony od wtorku wiedział, iż nie stawi się w sądzie i swój wniosek powinien był złożyć w stosownym czasie.
Sąd odczytał wyjaśnienia oskarżonych (wówczas podejrzanych) złożone w śledztwie.
Ojciec złożył wniosek o poddanie się karze bez rozprawy
Ojciec dziecka przyznał się. jego obrońca złożył już wcześniej wniosek o poddanie się karze bez przeprowadzania rozprawy.
Chciałem autem podjechać pod drzwi jak najbliżej, żeby nie nosić się z fotelikami. Wsiadłem, uruchomiłem silnik po czym, po wrzuceniu pierwszego biegu, ruszyłem do przodu w kierunku domu. Poczułem lekkie tąpnięcie, jakbym wjechał w jakąś nierówność. Nie usłyszałem aby ktoś krzyknął, zapłakał czy też zapiszczał - mówił oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci ojciec.
Oskarżony dodał, że wysiadł z zamiarem pójścia do domu po dziecko i wtedy zauważył je za samochodem. Po wypadku pojechał z synem do punktu medycznego w Boćkach, tam powiedział ratownikom, co się stało. Przyznał, że jego ojciec "za wszelką cenę próbował go chronić" i namawiał, by policjantom przekazać wersję o nieznanym kierowcy, który wjechał na posesję.
Ojciec dziecka dodał, że początkowo wspólnie przyjęli taką wersję w obawie przed aresztowaniem. Jak wyjaśniał, wtedy jego ojciec i żona zostaliby bez pomocy i nie poradziliby sobie z prowadzeniem działalności w gospodarstwie zajmującym się hodowlą drobiu. W kolejnych wyjaśnieniach przyznał jednak, że historia o obcym kierowcy była zmyślona.
Drugi z oskarżonych nie przyznaje do winy
Dziadek dziecka nie przyznaje się. W śledztwie mówił, że nie namawiał synowej do składania fałszywych zeznań, a syna do ich zmiany.
Nic takiego nie sugerowałem, nic takiego nie mówiłem - zapewniał drugi z oskarżonych.
Proces został odroczony do września. Będą wtedy przesłuchiwani świadkowie.