Radio Białystok | Wiadomości | 3,5 roku więzienia za wypadek i przewóz nielegalnych migrantów
Na 3,5 roku więzienia skazał w czwartek (20.06) Sąd Okręgowy w Białymstoku 35-letniego Uzbeka - kierowcę oskarżonego o spowodowanie wypadku auta z migrantami, w którym zginęły dwie osoby, a osiem zostało rannych. To kara łączna również za przemyt ludzi. Wyrok nie jest prawomocny.
11 osób w aucie
Do wypadku doszło przed ponad rokiem koło miejscowości Soce, na drodze wojewódzkiej nr 685 z Hajnówki do Zabłudowa. Auto zjechało z drogi i dachowało. Na miejscu zginął jeden z pasażerów; kierowca toyoty rav4 i dziewięć innych osób trafiło do szpitali; dzień po wypadku zmarła druga osoba, kolejny pasażer.
Pochodzący z Uzbekistanu (mieszkający i pracujący w Polsce) kierowca został oskarżony o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym oraz o pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę dziesięciu Afgańczyków.
Według śledczych, uciekając przed pościgiem funkcjonariuszy SG, kierowca nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków na drodze, przewoził zbyt wiele osób i na zakręcie stracił panowanie nad autem, zjechał na lewą stronę drogi wpadając do przydrożnego rowu, uderzając w jego skarpę, po czym toyota dachowała; samochód koziołkował przez ponad 40 metrów i zatrzymał się na dachu.
Tzw. kuriera zauważył ówczesny komendant Podlaskiego Oddziału SG
Według informacji, które po tym wypadku podawała SG, toyotę z dużą liczbą pasażerów zauważył na drodze funkcjonariusz, który tamtędy przejeżdżał w czasie wolnym od służby. Podejrzewając, że to tzw. kurier, zaczął śledzić auto. Dołączyli do niego nieoznakowanym autem inni funkcjonariusze. W trakcie procesu okazało się, że był to ówczesny komendant Podlaskiego Oddziału SG - wracający z inspekcji placówki granicznej w Białowieży - który próbował dokonać obywatelskiego ujęcia kierowcy toyoty mijanej na drodze podejrzewając, że przewozi on nielegalnych migrantów.
3,5 roku więzienia i 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów
Prokuratura chciała dla tego kierowcy kary 5,5 roku więzienia. Sąd okręgowy nieprawomocnie skazał w czwartek Uzbeka na 3,5 roku więzienia i 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów. W procesie oskarżony przedstawił wersję, według której nie wiedział, że przewozi nielegalnych migrantów, a gdy już ich zabrał, był przez te osoby zmuszany, by uciekać podczas próby zatrzymania na drodze.
Oskarżeni wiedzieli, w czym biorą udział
Uzasadniając wyrok sędzia Marzenna Roleder mówiła, że była to jedynie linia obrony. Podkreślała, że kierowca wiedział w czym uczestniczy, miał świadomość, ile może zarobić za jeden taki kurs. "Trudno przyjąć za oskarżonym, że rzeczywiście wykonywał kurs taksówkowy (...) za kwotę dwóch tysięcy dolarów" - mówiła sędzia. Przypominała, że oskarżony jechał na tzw. pinezkę, czyli we wskazane miejsce, zabierał ludzi ukrywających się w lesie, potem jechał z dużym pośpiechem w stronę zachodniej granicy. "Nikt nie mówi, że on sam organizował ten proceder nielegalnego przekraczania granicy. On pomagał w tym, jego rola ograniczała się do bycia kierowcą" - dodała sędzia Roleder.
Zwróciła uwagę, że dla sprawy nie miało znaczenia, czy rzeczywiście był to formalnie pościg SG, czy też próba obywatelskiego zatrzymania. Podkreśliła, że kierowca jechał z nadmierną prędkością, wioząc dziesięć osób (z czego pięć w bagażniku) powinien był przewidywać - wjeżdżając w zakręt - co się może wydarzyć.
W tym samym procesie oskarżeni byli również dwaj inni obywatele Uzbekistanu, którzy odpowiadali za organizację i pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Jeden z nich przewiózł pięć osób do granicy z Niemcami, drugi przygotował trasę i zorganizował ten przejazd. Kary w ich przypadku, to rok i cztery miesiące oraz rok więzienia. Sąd orzekł też wobec nich przepadek korzyści finansowych, które osiągnęli za to przestępstwo - łącznie to 8,5 tys. zł.
Sędzia Roleder zaznaczyła przy tym, że żaden z oskarżonych nie był zainteresowany tym, kogo będzie przewozić, jaki jest status tych osób, "z jakiego powodu te osoby się tam znalazły, skąd one przybyły, dlaczego one przyjechały do Polski, dlaczego chcą się dostać do Niemiec". "Tu był istotny tylko aspekt finansowy, było istotne to, żeby za taki przewóz zarobić pieniądze" - dodała.