Radio Białystok | Wiadomości | Prokuratura chce 5,5 roku więzienia za wypadek i przewóz nielegalnych migrantów
5,5 roku więzienia chce prokuratura dla 35-letniego obywatela Uzbekistanu - kierowcy oskarżonego przed białostockim sądem o spowodowanie wypadku auta z migrantami, w którym zginęły dwie osoby, a osiem zostało rannych. W czwartek (14.06) zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok ma być ogłoszony za tydzień.
Do wypadku doszło przed ponad rokiem koło miejscowości Soce, na drodze wojewódzkiej nr 685 z Hajnówki do Zabłudowa. Auto zjechało z drogi i dachowało. Na miejscu zginął jeden z pasażerów; kierowca toyoty rav4 i dziewięć innych osób trafiło do szpitali; dzień po wypadku zmarła druga osoba, kolejny pasażer.
Pochodzący z Uzbekistanu (mieszkający i pracujący w Polsce) kierowca został oskarżony o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym oraz o pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę dziesięciu Afgańczyków.
W czasie pościgu samochód zjechał z drogi i dachował
Według śledczych, uciekając przed pościgiem funkcjonariuszy SG, kierowca nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków na drodze, przewoził zbyt wiele osób i na zakręcie stracił panowanie nad autem, zjechał na lewą stronę drogi wpadając do przydrożnego rowu, uderzając w jego skarpę, po czym toyota dachowała; samochód koziołkował przez ponad 40 metrów i zatrzymał się na dachu.
Według informacji, które po tym wypadku podawała SG, toyotę z dużą liczbą pasażerów zauważył na drodze funkcjonariusz SG, który tamtędy przejeżdżał w czasie wolnym od służby. Podejrzewając, że to tzw. kurier, zaczął śledzić auto. Zawiadomił też służby dyżurne; jak podawała wtedy SG, dołączyli do niego nieoznakowanym samochodem inni funkcjonariusze.
W trakcie procesu okazało się, że ówczesny komendant Podlaskiego Oddziału SG gen. bryg. SG Andrzej Jakubaszek - wracający z inspekcji placówki granicznej w Białowieży - próbował dokonać obywatelskiego ujęcia kierowcy toyoty mijanej na drodze podejrzewając, że przewozi on nielegalnych migrantów od granicy z Białorusią. W tym samym procesie dwaj inni obywatele Uzbekistanu odpowiadają za pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy.
5,5 roku więzienia i 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów
W czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Prokuratura chce dla oskarżonego kierowcy kary łącznej 5,5 roku więzienia i 3-letniego zakazu prowadzenia pojazdów. W jej ocenie, do wypadku doszło z wyłącznej winy uzbeckiego kierowcy, który jechał zbyt szybko próbując uniknąć zatrzymania, przeciążonym samochodem i nie zdołał nad nim zapanować na zakręcie. Zwraca też uwagę, że przewoził on nielegalnych migrantów nie z pobudek humanitarnych, a z chęci zysku; za jednorazowy kurs rzędu 8 tys. zł.
Dla dwóch pozostałych oskarżonych prokuratura chce kar 2 lat oraz 2,5 roku więzienia i przepadku osiągniętych korzyści (odpowiednio 8 tys. zł oraz 500 zł).
Oskarżony przyznał się do spowodowania wypadku
Obrońca oskarżonego kierowcy, który do spowodowania wypadku przyznał się, chce za to przestępstwo kary możliwie łagodnej oraz uniewinnienia od zarzutu pomocnictwa do nielegalnego przekroczenia granicy.
Mec. Ewa Leśnikowska mówiła w mowie końcowej, że doszło do wypadku, bo kierowca uciekał przed pościgiem i nie ma mowy o wyłącznej winie jej klienta. W jej ocenie, pościg miał miejsce i był prowadzony w sposób "nieuprawniony", a pasażerowie (migranci) niejako zmusili kierowcę, by nie zatrzymywał się i próbował ucieczki; wtedy - jak mówiła - jej klient stracił panowanie nad autem i doszło do katastrofy drogowej.
Obrońcy Uzbeków oskarżonych o pomocnictwo do nielegalnego przekroczenia granicy chcą uniewinnienia, ewentualnie możliwie łagodnej kary.
"Jestem winny, proszę o minimalną karę"
Sam oskarżony kierowca mówił w swoim ostatnim słowie, że błędem było podjęcie się przez niego "tej pracy". "Jestem winny, proszę o minimalną karę" - mówił. Przepraszał osoby, które ucierpiały w wypadku i za śmierć dwójki pasażerów. Jeden z pozostałej dwójki oskarżonych Uzbeków przekonywał, że od pierwszego dnia aresztowania nie było takiego, w którym by nie żałował tego, co zrobił. "To nie jest warte jednej łzy mojej mamy" - mówił. Ostatni z nich też mówił, że żałuje. "Bardzo przepraszam, chciałbym jak najszybciej jechać do domu" - powiedział.