Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces apelacyjny ws. nawoływania do nienawiści podczas marszu ONR w Białymstoku
Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się we wtorek (20.02) proces mężczyzny skazanego nieprawomocnie na pół roku więzienia w zawieszeniu za groźby bezprawne pod adresem osób narodowości żydowskiej i nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. Wyrok ma być ogłoszony w piątek (23.02).
Sprawa związana jest z białostockimi obchodami 82. rocznicy powstania ONR
Sprawa związana jest z obchodami 82. rocznicy powstania ONR, zorganizowanymi w Białymstoku 16 kwietnia 2016 roku. Złożyła się na nie m.in. msza św. w archikatedrze i marsz ulicami miasta z udziałem ok. czterystu osób.
Według publikowanych w mediach nagrań, uczestnicy marszu krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy", "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny", czy "Wielka Polska katolicka".
W 2023 roku przed białostockimi sądami zakończył się duży proces, w którym subsydiarnym aktem oskarżenia objętych było siedmiu konkretnych działaczy środowisk narodowych, którym zarzucono, że wobec przedstawicieli społeczności żydowskiej kierowali bezprawne groźby poprzez okrzyki "a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści", czym mieli oni publicznie nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
Proces w pierwszej instancji toczył się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku, który nieprawomocnie skazał na rok bezwzględnego więzienia mężczyznę, który - korzystając z nagłośnienia - zainicjował hasło "a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści". Natomiast na pół roku więzienia w zawieszeniu skazał oskarżonego, który - po zainicjowaniu tego hasła - był jedną z osób, które je skandowały. Obaj mieli zapłacić po 200 zł nawiązki. Pozostałych pięciu oskarżonych zostało uniewinnionych.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku zmienił wyrok pierwszej instancji, zawieszając wykonanie kary w przypadku mężczyzny skazanego na rok bezwzględnego więzienia i podwyższył kwoty nawiązki. Obrońcy obu prawomocnie skazanych złożyli kasacje w Sądzie Najwyższym; nie zostały one jeszcze rozpoznane.
We wtorek białostocki sąd apelacyjny zajmował się odwołaniem obrońcy od wyroku w sprawie mężczyzny, który - również w związku z marszem ONR - został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Południe. W maju 2023 roku sąd pierwszej instancji nieprawomocnie skazał oskarżonego na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Uznał go za winnego tego, że - działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami - z powodu przynależności narodowej stosował groźbę bezprawną wobec osób narodowości żydowskiej i nawoływał publicznie do pozbawienia ich życia. Chodziło właśnie o hasło "a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści".
Wyrok zaskarżył obrońca, chce uniewinnienia
Wyrok zaskarżył obrońca, chce uniewinnienia. W ocenie obrony, taki okrzyk nie stanowi bowiem groźby karalnej w rozumieniu zapisów Kodeksu karnego, bo słowa te nie były skierowane do konkretnej grupy lub osoby, nie było też nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym, bo - jak argumentuje obrona - przepisy nie przewidują odpowiedzialności za nawoływanie do nienawiści na tle "przynależności do ruchu polityczno-społecznego", a za taki adwokat uważa syjonizm.
Jestem pewny i oskarżony w swoich wyjaśnieniach również o tym przekonywał, że nikt, w tym on, nie miał na myśli, żeby kogokolwiek powiesić - mówił mec. Mateusz Lesiak w swojej mowie końcowej.
W przypadku definicji słowa "syjonista" odwoływał się do wykładni językowej i celowościowej, haseł encyklopedycznych. "Trudno znaleźć argumentację przeciwną do tego, że jest to ruch polityczny (...) i nie ma wątpliwości, że nie jest to pojęcie jednoznaczne z narodem żydowskim. Jest również wielu syjonistów, którzy Żydami nie są" - powiedział mec. Lesiak.
Prokuratura chce oddalenia tej apelacji i utrzymania wyroku. "Nie mamy wątpliwości, że mamy do czynienia z groźbą, bo trudno sobie wyobrazić inne znaczenie sformułowania, że ktoś ma wisieć na drzewie. Oceniam to jako oczywistą groźbę i tak ocenił to sąd pierwszej instancji" - mówił prok. Bartłomiej Horba z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
W jego ocenie, okrzyki były kierowane do skonkretyzowanej grupy osób. "Tu chodzi o ludność żydowską, zamieszkującą czy w Polsce, czy poza granicami Polski (...). Nie budzi tu żadnych wątpliwości, o kogo tak naprawdę chodzi" - dodał. Mówił też, że w Polsce potocznie takie sformułowanie odnosi się tylko i wyłącznie do ludności żydowskiej.