Radio Białystok | Wiadomości | NIK: Potrzebne jest systemowe prawo dot. pomocy w przypadku obostrzeń, np. takich jak przy granicy z Białorusią
Przygotowanie systemowego prawa o formach pomocy na wypadek wprowadzania różnych obostrzeń, np. takich jakie miały miejsce przy granicy z Białorusią, zarekomendowała premierowi Najwyższa Izba Kontroli.
Rekomendacje przedstawiono na środowej (11.10) konferencji prasowej w Białymstoku, podsumowującej kontrolę NIK dotyczącą prawidłowości przyznawania przedsiębiorcom z części województw podlaskiego i lubelskiego odszkodowań i rekompensat za obowiązujący przy granicy z Białorusią najpierw stan wyjątkowy, potem zakaz przebywania.
Zakazy były spowodowane kryzysem migracyjnym przy tej granicy. W tym czasie firmy z branży turystycznej nie mogły prowadzić działalności, z niektórych kwater korzystały jedynie służby chroniące granicę.
Zakaz (najpierw stan wyjątkowy od 2 września do 30 listopada 2021 r., potem zakaz przebywania - PAP) obowiązywał do 30 czerwca 2022 r. Kontrolą NIK objęto okres od 1 lipca 2021 r. do 26 czerwca 2022 r. Skontrolowano urzędy wojewódzkie w Białymstoku i Lublinie oraz w Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Odszkodowania (na mocy wcześniejszej ustawy z 2022 r.), rekompensaty (na podstawie doraźnie przyjętej w 2021 r. ustawy o rekompensacie) miały dostać firmy z branży turystycznej z terenów z ograniczeniami, a uzupełnieniem rekompensat miał być program rządowy "Tarcza dla Pogranicza", na który KE przyznała 20 mln euro pomocy.
My postanowiliśmy skontrolować jak tak naprawdę czy rząd w momencie wprowadzenia tego typu obostrzeń, zakazów, zadbał o tych wszystkich, którzy na tym obszarze funkcjonują - powiedział w środę na konferencji prasowej p. o. dyrektora delegatury NIK w Białymstoku Janusz Pawelczyk.
Dodał, że zarekomendowano premierowi przygotowanie przepisów, aby - już na etapie planowania obostrzeń - było wiadomo jakie będą regulacje dotyczące pomocy dla osób dotkniętych obostrzeniami. Dodano, że takie przepisy powinny powstać, bo nie da się wykluczyć podobnych sytuacji, np. przy granicy z Białorusią czy Obwodem Królewieckim, a z doraźnych wcześniejszych przepisów nie da się wtedy skorzystać.
"(...) tak naprawdę państwo powinno mieć przygotowane procedury na każdą ewentualność" - powiedział Janusz Pawelczyk. Dodał, że chodzi o rozwiązania systemowe, aby ludzie nie czuli się odizolowani czy pozostawieni sami sobie, bo ma to wpływ na gospodarkę i życie społeczne. Dodał, że w ocenie NIK negatywne skutki tych obostrzeń, także w turystyce, będą odczuwalne przez najbliższe lata i odbudowa tego potencjału będzie trudna i wymaga pieniędzy.
P.o. zastępcy dyrektora NIK w Białymstoku Paweł Tołwiński poinformował, że 206 firmom przyznano rekompensaty na łączną kwotę prawie 34,9 mln zł. "Z 1 tys. 26 wniosków o przyznanie rekompensaty uwzględniono 944. To jest ok. 92 proc." - powiedział Paweł Tołwiński. Rekompensaty dostało 118 z 319 podmiotów z tej branży, które działały na tym terenie przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Turyści nie wrócili w pełni w te rejony.
NIK ocenił, że rekompensaty były przyznane "nie w pełni prawidłowo", oceniono, że 5 proc. zbadanych przez NIK postępowań administracyjnych była poprowadzona niezgodnie z przepisami. Nikomu nie przyznano odszkodowania z mocy ustawy z 2002 r. o wyrównywaniu strat majątkowych.
Nikt z przedsiębiorców z Podlaskiego i Lubelszczyzny nie skorzystał natomiast z rządowego programu "Tarcza dla Pogranicza". Program przygotowało ministerstwo rozwoju. NIK podała, że firmy nie skorzystały z tarczy, bo nie spełniły kryteriów programu. W Podlaskiem firmy złożyły pięć wniosków o pomoc z tarczy, wszystkie zostały odrzucone.
NIK oceniła, że prace nad tarczą trwały ponad 10 miesięcy, uzgodnienia zarówno po stronie polskiej jak i unijnej były długie. Według Izby z nieznanych powodów w programie pojawił się pośrednik - Polski Funduszu Rozwoju, który miał wypłacać pieniądze z tarczy. Dyrektor Pawelczyk powiedział, że NIK nie potrafi wyjaśnić roli PFR, bo rekompensaty wcześniej wypłacali wojewodowie. NIK poinformowała, że mimo, iż nikt z tarczy nie skorzystał, ministerstwo wypłaciło PFR 738 tys. zł wynagrodzenia. Paweł Tołwiński powiedział, że były to pieniądze za "wypłacanie wsparcia finansowego" przewidzianego w tarczy, "udostępnianie dokumentów potwierdzających dokonanie wypłaty".