Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces Litwina, który kradzionym w Austrii autem uciekał przed polską policją
Przed białostockim sądem zakończył się w czwartek (15.06) proces młodego Litwina, który skradzionym w Austrii samochodem uciekał ulicami Białegostoku przed policyjnym pościgiem, stwarzając zagrożenie dla innych kierowców i pieszych. Prokuratura chce dla niego dwóch lat więzienia, obrona - kary w zawieszeniu.
Pościg miał miejsce w październiku ubiegłego roku. Podlaska policja dostała informację, że trasą ekspresową S8 od strony Warszawy jedzie w kierunku Białegostoku kierowca skradzionego w Austrii land rovera, i że w aucie może być broń.
Gdy samochód został zauważony i okazało się, że jedzie nim jedna osoba, patrole podjęły próbę zatrzymania.
Kierowca nie reagował na policyjne sygnały i zaczął uciekać m.in. ulicami będącymi obwodnicę miasta. Jechał powyżej 100 km/h i czasami pod prąd, przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonym świetle, wjeżdżał na chodniki zagrażając pieszym. Zatrzymał się dopiero, gdy przebił opony, prawdopodobnie podczas próby sforsowania wysokich krawężników dzielących pasy jezdni. Wtedy uciekał już na piechotę, ale kilkaset metrów dalej został zatrzymany.
Od tego czasu jest tymczasowo aresztowany. Jego proces trwał jeden dzień. Oskarżony 26-latek przyznał się do tego, że nie zatrzymał się do kontroli i uciekał, dopuszczając się całej serii drogowych wykroczeń; zapewnia, że nic nie wiedział o nabojach do broni myśliwskiej, które były w bagażniku (broni policja nie znalazła).
Głównymi dowodami w sprawie są policyjne nagrania i zeznania samych funkcjonariuszy, biorących udział w akcji. Ucieczkę prokuratura zakwalifikowała jako sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Gdy pochodzący z Kowna młody Litwin został zatrzymany nie przyznawał się do zarzutów. Twierdził wtedy, że do Austrii pojechał w poszukiwaniu pracy. Gdy jej nie znalazł, chciał wrócić na Litwę. "Znalazłem pojazd otwarty, nie było przy nim żadnego człowieka. Znalazłem samochód z kluczykami. Wsiadłem i pojechałem" - mówił wtedy o samochodzie; jego ówczesne wyjaśnienia odczytał w czwartek sąd.
Policjanci przesłuchani w charakterze świadków opisali, jak wyglądał pościg za kradzionym autem i zatrzymanie kierowcy. Pierwszy nieoznakowany samochód policyjny czekał w okolicach Choroszczy i ruszył za land roverem w kierunku Białegostoku. Ostatecznie ustawiona został też blokada na ulicach, ale kierowca nie zdołał do tego miejsca dojechać; ok. kilometra wcześniej porzucił samochód. Zatrzymał go kilkaset metrów dalej jeden z patroli, który zauważył młodego mężczyznę, nerwowo rozmawiającego przez telefon. Litwin próbował uciec, ale mu się nie udało.
Prokuratura chce dla oskarżonego kary łącznej dwóch lat więzienia. Obrona uważa, że wystarczy kara łagodniejsza, a już samo postępowanie karne miało wpływ na to, że Litwin nie popełni kolejnego przestępstwa; wnioskuje o 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu za przestępstwa związane z ucieczką, uniewinnienia od zarzutu posiadania amunicji.
Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Według informacji polskich organów ścigania, prokuratura w austriackim St. Polten prowadzi śledztwo, w którym Litwinowi postawiono zarzut dotyczący włamania i kradzieży tego land rovera, wspólnie i w porozumieniu z dwoma innymi osobami.