Radio Białystok | Wiadomości | Rozpoczął się proces ws. wypadku w silosie w Białymstoku, gdzie podczas pracy zginął młody mężczyzna
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w środę (01.06) proces dyrektora firmy, na terenie której blisko dwa lata temu doszło do śmiertelnego wypadku podczas prac w wysokim silosie. 33-letniemu oskarżonemu zarzucono umyślne narażenie życia pracownika, który zginął przysypany otrębami.
Chodzi o wydarzenia z czerwca 2020 roku. Na terenie jednej z firm zajmujących się przetwórstwem zbożowym, której jeden z oddziałów mieści się w Białymstoku, w betonowym silosie o wysokości ok. dziewięciu pięter, prowadzone były prace polegające na usuwaniu zbrylonych, zbitych warstw otrębów, które zawisły na dużej wysokości. Aby to zrobić, pracownicy wchodzą do środka od góry (tylko stamtąd jest dostęp) i pracują zawieszeni na linach. W czasie tych prac doszło do oderwania się takiej warstwy otrębów od którejś ze ścian silosu i przysypania nimi pracownika, w wyniku czego mężczyzna zmarł.
Akcja ratownicza trwała dwie doby; mimo że ciało mężczyzny udało się odnaleźć w dniu wypadku wieczorem, to zwłoki wydobyto dopiero dwa dni później. Straż pożarna informowała wtedy, że ciało mężczyzny znajdowało się w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów, dlatego było trzeba najpierw usunąć zbitą masę i dopiero wtedy było możliwe podniesienie do góry i wydobycie ciała mężczyzny.
W sumie z silosu wydobyto 20 ton otrębów, by dotrzeć i wydobyć ciało zmarłego.
Okoliczności wypadku badała Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Ostatecznie zarzuty postawiła dyrektorowi firmy, na terenie której doszło do wypadku. Zarzuciła mu, że jako szef firmy odpowiedzialny za działalność, w tym za bezpieczeństwo i higienę pracy, umyślnie naraził pracownika na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkich obrażeń.
W ocenie śledczych, to do jego obowiązków należało dopilnowanie, by pracownik mógł pracować z pomostu, na którym mógłby wewnątrz silosu stanąć. Zarzucono mu też, że nie dopilnował, by zostało wyłączone urządzenie elektryczne (tzw. ślimak), które wciąż pracowało na dole silosu, nie było też oświetlenia. Prokuratura zwraca też uwagę na dopuszczenie pracownika do pracy w przestrzeni ograniczonej niezgodnie z procedurą firmy, np. bez nadzoru innego pracownika nad pracami, bez ważnych badań lekarskich i ważnego szkolenia bhp i brak opracowania stosownej instrukcji prowadzenia prac w silosie.
Oskarżony zarówno w śledztwie, jak i w środę przed sądem, nie przyznał się do zarzutów. Sąd rozpoczął postępowanie dowodowe.