Radio Białystok | Wiadomości | Specjaliści przypominają, by wolontariusze pomagający Ukraińcom także czasem myśleli o sobie i swoich potrzebach
Kursują z darami na Ukrainę, goszczą uchodźców we własnych domach albo pracują w punktach pomocy. Już od blisko miesiąca, tysiące wolontariuszy, także i w Podlaskiem, w każdy możliwy sposób angażuje się w pomoc Ukraińcom.
Tymczasem specjaliści przypominają, by pomagający także czasem myśleli o sobie i swoich potrzebach - w przeciwnym razie może szybko dojść do wyczerpania i wypalenia.
W ostatnich dniach rozmawialiśmy z kilkoma osobami, które właściwie od pierwszych dni wojny w Ukrainie zaangażowały się w pomoc uchodźcom. Aleksandra zapewniła dach nad głową sześcioosobowej rodzinie, Marcin kursuje między Białymstokiem i Berdyczowem transportując dary i uchodźców, a z kolei Szymon cały swój wolny czas poświęca na wolontariat w punkcie pomocy przy ulicy Jurowieckiej.
Każdy z nich zmaga się z innymi problemami i póki co każdy zapewnia, że nie brakuje mu jeszcze sił do dalszej aktywności. Jak mówi Szymon z punktu przy Jurowieckiej – odpoczywa tylko późną nocą i w niedziele. Na razie nie czuje zmęczenia, bo napędza go młodość i adrenalina. - Będę pomagał tak długo, na ile starczy mi sił - kwituje.
Z kolei kursujący z darami do Ukrainy Marcin dodaje, że to nie jest czas, by myśleć o swoich potrzebach, bo ogrom tragedii jaki dotknął Ukraińców na to nie pozwala.
Oglądając ufortyfikowane wsie, widząc kilometrowe kolejki uchodźców czy słysząc o bombardowaniach robimy co się da - jeździmy z darami, przywozimy uchodźców, a na odpoczynek przyjdzie czas po zakończeniu wojny
- mówi Marcin.
Na długofalową pomoc szykowała się też Aleksandra, która już od ponad trzech tygodni gości ukraińską rodzinę. - Początkowo wydawało nam się, że będziemy mogli zrobić jeszcze więcej i na przykład będziemy pomagali też innym uchodźcom, ale rzeczywistość zweryfikowała plany. Zapewnienie pełnego schronienia i wsparcia dla jednej rodziny angażuje sporo czasu i sił, tak, że nie starcza go już na inne aktywności - mówi Aleksandra. Zaznacza, że nie jest to wyrzut, ale realne opisanie sytuacji z jaką się spotkali.
Socjolożka z Uniwersytetu w Białymstoku dr Małgorzata Skowrońska ocenia, że przy tej skali problemu udźwignięcie pomocy tylko przez oddolny ruch wolontariuszy jest niemożliwe do utrzymania. - To już czas, by uchodźcy otrzymywali kompleksowe wsparcie, którym zajmą się instytucje państwowe i wyspecjalizowane organizacje - mówi Małgorzata Skowrońska.
Decydując się na zaangażowaną pomoc powinniśmy rzetelnie oceniać swoje możliwości, a przede wszystkim dbać także o to, by robić sobie przerwy od takiej aktywności - tylko wtedy możemy być naprawdę efektywni i skuteczni w dłuższym czasie
- mówi psychoterapeutka Katarzyna Żywno.
Wyjaśnia, że ciągłe przepracowywanie się i nieustanne obcowanie z ludzką tragedią może mieć katastrofalne skutki zdrowotne - to zaburzenia odporności, czy po prostu zwykłe wypalenie i frustracja. W takiej sytuacji może się okazać, że ci którzy teraz pomagają, zaraz sami będą potrzebowali pomocy - ocenia.
Jak podaje Straż Graniczna, do tej pory do Polski przybyło ponad 2 miliony Ukraińców szukających schronienia przed wojną. Nie wiadomo dokładnie ilu z nich przebywa w Podlaskiem. Szacuje się, że jest to przynajmniej kilka tysięcy osób.