Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd przesłuchał świadków w procesie radnego obwinionego o wykroczenie podczas Marszu Równości
Sześcioro świadków obrony przesłuchał w czwartek (11.03) białostocki sąd rejonowy w procesie miejskiego radnego Henryka Dębowskiego, którego straż miejska obwinia o udział w próbie bezprawnego zablokowania Marszu Równości w lipcu 2019 roku.
Procesu nie udało się zakończyć
Procesu nie udało się zakończyć, bo nie stawił się świadek wskazany przez straż miejską; ponieważ wniosek o jego przesłuchanie został podtrzymany, sprawa została odroczona do lipca. Świadek, który się nie stawił bez usprawiedliwienia, został przez sąd ukarany karą porządkową w kwocie 500 zł.
Marsz Równości pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich" był legalny, ale towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, oraz Piknik Rodziny zorganizowany przez marszałka województwa jako alternatywa dla marszu. Przejście uczestników Marszu Równości kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich; policja musiała użyć gazu.
W stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Policja ustaliła ponad 140 osób, które popełniły różne wykroczenia, kilka spraw zakończyło się procesami z zarzutami karnymi.
W przypadku miejskiego radnego i szefa klubu radnych PiS Henryka Dębowskiego straż miejska skierowała do sądu wniosek o ukaranie go na podstawie Kodeksu wykroczeń; obwinia go o udział w próbie bezprawnego blokowania Marszu Równości. Radny nie przyznaje się; obrona stoi na stanowisku, że w materiale dowodowym (chodzi o nagrania wideo) nie ma żadnego potwierdzenia zarzutów.
Zeznania świadków
Świadkowie przesłuchiwani w czwartek mówili, że w czasie, gdy uczestnicy Marszu Równości szli ulicami miasta, widzieli obwinionego na placu przed białostocką archikatedrą. "Widziałem, że się modli, zwrócony do katedry, może się lekko przemieszczał, trudno mi powiedzieć (...) To było bardzo religijne spotkanie, budujące duchowo i pan (Dębowski) zachowywał się właśnie tak" - mówił jeden ze świadków.
"Nic szczególnego nie było (...). Był osobą wyciszoną, nie zdenerwowaną, spokojną. Staliśmy przed kościołem na placu, pan Henryk nie wskazywał żadnych oznak, że ma plan iść kogokolwiek atakować, czy robić przykrość" - zeznał kolejny.
Zakłócenia marszu z jego strony (np. wejścia na jezdnię) świadkowie nie widzieli, nie widzieli też, by brał udział w blokadzie.
W lutym ub. roku ugodą zakończył się proces, w którym Henryk Dębowski domagał się przeprosin od prezydenta Białegostoku, za słowa które padły w oświadczeniu Tadeusza Truskolaskiego wydanym dwa dni po marszu. Prezydent miasta wyraził w nim swoje oburzenie wydarzeniami, które miały miejsce. "Uczestnicy legalnego marszu zostali zaatakowani przez zorganizowane grupy, w związku z czym kilkadziesiąt osób zostało poszkodowanych" - napisał.
W oświadczeniu tym jako "wyjątkowo bulwersujące" określił "zaangażowanie w te pożałowania godne ekscesy przedstawicieli PiS w wojewódzkich i miejskich organach władzy samorządowej". Wśród czterech osób z nazwiska wymienił również Henryka Dębowskiego.
"Materiały zamieszczone w internecie w sposób jednoznaczny wskazują na ich czynny udział w ustawianiu blokad przeciwko marszowi. Okazuje się, że osoby, które powołane zostały, by w imieniu mieszkańców naszego regionu stanowić prawo, biorą czynny udział w jego łamaniu. Jest to w moim odczuciu drastyczne nadużycie demokratycznego mandatu i całkowite zaprzeczenie misji samorządowej" - m.in. takie słowa padły w oświadczeniu prezydenta Białegostoku.
Henryk Dębowski poczuł się urażony tymi określeniami i wystąpił do sądu z pozwem cywilnym o ochronę jego dóbr osobistych - dobrego imienia, zaufania publicznego i wiarygodności publicznej. Domagał się przeprosin opublikowanych w mediach.
Ostatecznie doszło do ugody. W jej treści prezydent Tadeusz Truskolski stwierdził, że słowa odnoszące się do Dębowskiego i jego udziału w wydarzeniach związanych z Marszem Równości "nie miały na celu zdyskredytowania go jako osoby pełniącej mandat z wyboru obywatelskiego".