Radio Białystok | Wiadomości | 27-latek z zarzutami śmiertelnego potrącenia rowerzysty i ucieczki z miejsca wypadku
Zarzut śmiertelnego potrącenia rowerzysty i ucieczki z miejsca wypadku postawiła Prokuratura Rejonowa w Białymstoku mieszkańcowi gminy Brańsk. 27-latek sam zgłosił się na policję; twierdzi, że został oślepiony przez auto z naprzeciwka i myślał, że potrącił zwierzę.
Rano w minioną sobotę (6.03) policja poinformowała o znalezieniu ciała mężczyzny na poboczu lokalnej drogi Poświętne - Pietkowo niedaleko Łap; leżał przy nim rower, były też widoczne elementy jakiegoś samochodu stąd podejrzenie, że w nocy doszło do śmiertelnego potrącenia. Jeszcze tego samego dnia na komisariat policji w Łapach zgłosił się 27-letni mężczyzna, informując, że to on mógł być sprawcą tego wypadku.
Szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku Karol Radziwonowicz poinformował w poniedziałek (8.03), że podejrzanemu został postawiony zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca wypadku. Za sam wypadek skutkujący śmiercią grozi od pół roku do 8 lat więzienia, ale w sytuacji ucieczki kierowcy i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu - dolna granica to dwa lata, górna - 12 lat więzienia.
Śledczy zastosowali wobec podejrzanego 10 tys. zł poręczenia majątkowego i dozór policyjny. Do sprawy zabezpieczono samochód.
Do wypadku doszło na prostym, nieoświetlonym odcinku drogi. 27-latek twierdzi, że został oślepiony światłami samochodu nadjeżdżającego z naprzeciwka; wiedział, że jego auto w coś uderzyło, ale - jak wyjaśnił - ocenił, że mogło to być jakieś zwierzę i nie zatrzymując się, pojechał dalej. Policja i prokuratura będą starały się zweryfikować w śledztwie tę wersję przebiegu wypadku. Gdy zgłosił się na policję, kierowca był trzeźwy.
Do komisariatu policji w Łapach zgłosił się 27-latek i poinformował, że to on potrącił mężczyznę przy drodze Piątkowo- Poświętne. To tam znaleziono zwłoki 24-latka.
Mężczyzna prawa jazdy nie ma od pięciu lat, a mimo to wielokrotnie siadał za kierownicą.
Łomżyńska prokuratura sprawdzi, czy białostoccy śledczy nie popełnili błędu podczas przesłuchania 32-latka, który uciekł. Policjantom udało się go zatrzymać dopiero pięć dni później.