Radio Białystok | Wiadomości | 15 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa z użyciem pistoletu w centrum Białegostoku
Na 15 lat więzienia, z możliwością przedterminowego zwolnienia po 12 latach, skazał w piątek (26.02) Sąd Okręgowy w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o usiłowanie zabójstwa w centrum miasta. Do zbrodni nie doszło tylko z tego powodu, że pistolet z tłumikiem nie wypalił.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała kary surowszej - 25 lat więzienia. Obrona - kwalifikacji zdarzenia nie jako usiłowania zabójstwa, ale groźby karalnej oraz nielegalnego posiadania broni.
Całe zdarzenie rozegrało się w ścisłym centrum Białegostoku, wieczorem 9 grudnia 2019 roku. Oskarżony w tej sprawie 27-latek był zamaskowany i przygotowany do popełnienia zbrodni - na głowie miał kominiarkę, na rękach rękawiczki, a w plecaku - pistolet z tłumikiem. Obok sklepu przy ul. Suraskiej stało dwóch mężczyzn. Ruszył w ich kierunku, nie zatrzymując się, wyjął broń z plecaka, wycelował do jednej z tych osób i próbował oddać strzał, ale broń nie wypaliła.
Jak wynika z aktu oskarżenia, wtedy mężczyźni zaczęli uciekać, zamaskowany napastnik z bronią w ręku ruszył za nimi, ale po chwili prawdopodobnie podjął decyzję o ucieczce, bo zmienił kierunek biegu i schował pistolet do plecaka. Wtedy natknął się na dwóch policjantów w cywilu wracających ze służby. Na widok uciekającej, zamaskowanej osoby ruszyli za nią w pościg i tak doszło do zatrzymania napastnika.
Początkowo 27-latek usłyszał zarzut jedynie nielegalnego posiadania broni, potem powiązano go ze zdarzeniem przy ul. Suraskiej; według śledczych sprawca działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia, groziło mu nawet dożywocie. Wcześniej był już karany m.in. za napaści z użyciem niebezpiecznych narzędzi, ostatni wyrok to 3 lata więzienia, po którym wyszedł z więzienia trzy lata temu.
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał go w piątek za winnego usiłowania zabójstwa. Przyjął, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim, próbował oddać dwa strzały, broń była sprawna, choć w kluczowym momencie nie wypaliła. Skazał oskarżonego na 15 lat więzienia, ale z zaostrzeniem polegającym na tym, że o warunkowe zwolnienie z reszty kary będzie mógł on ubiegać się dopiero po 12 latach.
Uzasadniając wyrok, przewodniczący składu orzekającego Mariusz Kurowski mówił, że wersja przedstawiona przez oskarżonego, jakoby znalazł broń w lesie, a potem chciał nią jedynie postraszyć znajomego, z którym miał zatarg, to "nieudolna próba obrony". Sąd odwoływał się przede wszystkim do zeznań naocznych świadków (w tym taksówkarzy) oraz zapisów zdarzenia z miejskiego monitoringu.
Sprzeczne z elementarnymi zasadami logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego jest przyjęcie, że człowiek - w środku dużego, wojewódzkiego, kilkusettysięcznego miasta, w jego centrum - biegnie z naładowaną bronią, wyciągniętą w kierunku innej osoby tylko po to, żeby ją przestraszyć. Nikt przy zdrowych zmysłach w ten sposób się nie zachowuje - mówił sędzia Kurowski.
Nawiązując do faktu, że na spłonce zabezpieczonego naboju są ślady od uderzenia iglicy pistoletu, czyli była próba wystrzału - choć ostatecznie do niego nie doszło - sędzia mówił, że trudno w tej sytuacji przyjąć, iż chodziło jedynie o nastraszenie innej osoby. Za "absurdalne" uznał też tłumaczenie, iż doszło do pomyłki i że oskarżony nie poznał (tak tłumaczył przed sądem), iż osoba, do której mierzy, nie jest owym znajomym, z którym miał mieć zatarg.
Prokuratura przyjęła, iż motywem mogły być porachunki grup przestępczych, ale jednoznacznie powodów działania oskarżonego nie udało się ustalić.
Sąd zaznaczył w uzasadnieniu wyroku, że pistolet był sprawny - przyjął to, opierając się na opiniach biegłych z zakresu balistyki i broni. Przywołując ustalenia z konfrontacji tych specjalistów, sędzia Kurowski mówił, że broń mogła się zaciąć, co wynikało prawdopodobnie z tego, iż był to - przerobiony na broń ostrą - pistolet gazowy. Ale - jak mówił - kiedy biegły spryskał elementy pistoletu zwykłym środkiem używanym do usprawniania działania metalowych elementów, broń okazała się sprawna.
Podobnie jak wszystkie trzy pociski, które znajdowały się w magazynku - dodał sędzia.
Przywołując opinie biegłych, sędzia Kurowski mówił, że najprawdopodobniej nabój nie został prawidłowo wprowadzony do komory, tzn. że oskarżony nie docisnął go w tej komorze, choć możliwe są też inne powody. W opisie czynu sąd przyjął, że do wystrzału nie doszło z "bliżej nieokreślonych przyczyn".
Ocenił, że 25 lat więzienia - mimo wcześniejszej wielokrotnej karalności - w przypadku 27-letniego sprawcy byłoby mimo wszystko karą zbyt surową, mającą charakter eliminacyjny. Ale jednocześnie uznał za konieczne, by przy wyroku 15 lat więzienia skazany mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po 12 latach.
W innym razie wymierzona kara faktycznie byłaby zbyt łagodna - dodał sędzia Kurowski.