Radio Białystok | Wiadomości | Proces oskarżonego o próbę zabójstwa w centrum Białegostoku
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w środę (25.11) proces 26-latka oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. Śledczy zarzucają mu, że próbował w centrum miasta zastrzelić mężczyznę stojącego przed sklepem. Sprawca był zamaskowany, używał broni z tłumikiem, ale pistolet nie wypalił z powodu problemów z amunicją.
26-latek był zamaskowany i przygotowany do popełnienia zbrodni
Całe zdarzenie rozegrało się w ścisłym centrum Białegostoku, wieczorem 9 grudnia 2019 roku.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, 26-latek był zamaskowany i przygotowany do popełnienia zbrodni - na głowie miał kominiarkę, na rękach rękawiczki, a w plecaku - pistolet z tłumikiem. Obok sklepu przy ul. Suraskiej stało dwóch mężczyzn. Ruszył w ich kierunku, nie zatrzymując się wyjął broń z plecaka, wycelował do jednej z tych osób i próbował oddać strzał, ale broń nie wypaliła. Jak się potem okazało, nie udało mu się strzelić z powodu usterki amunicji.
Jak wynika z aktu oskarżenia, mężczyźni zaczęli uciekać, zamaskowany napastnik z bronią w ręku ruszył za nimi, ale po chwili prawdopodobnie podjął decyzję o ucieczce, bo zmienił kierunek biegu i schował pistolet do plecaka. Wtedy natknął się jednak na dwóch policjantów w cywilu, którzy wracali ze służby. Na widok uciekającej, zamaskowanej osoby ruszyli za nią w pościg i tak doszło do zatrzymania napastnika.
Początkowo 26-latek usłyszał zarzut jedynie nielegalnego posiadania broni, potem powiązano go ze zdarzeniem przy ul. Suraskiej; według śledczych sprawca działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia, grozi mu nawet dożywocie. Wcześniej był już karany m.in. za napaści z użyciem niebezpiecznych narzędzi, ostatni wyrok to 3 lata więzienia, po którym wyszedł z więzienia trzy lata temu.
Śledczy przyznają, że nie udało im się ustalić motywu niedoszłej zbrodni
Śledczy przyznają, że nie udało im się ustalić motywu niedoszłej zbrodni; nie pomogły w tym też m.in. przesłuchania mężczyzny, do którego sprawca próbował strzelać. Według nieoficjalnych źródeł zbliżonych do śledztwa, mogło chodzić o porachunki w białostockim światku przestępczym.
Oskarżony jest aresztowany. W środę przed sądem przyznał się jedynie do nielegalnego posiadania broni. Według przedstawionej na rozprawie wersji (nieco innej, niż ta ze śledztwa), plecak z pistoletem i amunicją w środku znalazł w lesie pod Białymstokiem w miejscu, gdzie zlokalizowana jest trasa z przeszkodami do uprawiania motocrossu.
Próbowałem oddać strzał z tej broni w lesie, lecz okazała się niesprawna i prawdopodobnie wtedy powstał ślad, który został odnaleziony na naboju. Nie wiem, dlaczego zabrałem tę broń, wydaje mi się, że z ciekawości, ponieważ nie codziennie znajduje się taką rzecz
- mówił oskarżony.
Zaprzeczał, by planował zabójstwo. "To niefortunny zbieg okoliczności i fatalna pomyłka" - tak określił całą sytuację. Mówił, że miał konflikt ze znajomym (danych nie podał) i chciał jedynie nastraszyć go niesprawną bronią wyglądającą "bardzo realistycznie ze względu na tłumik". Wyjaśniał, że mężczyzny, który w tej sprawie jest pokrzywdzonym, zupełnie nie zna i pomylił go, z powodu podobnej postury, z owym znajomym.
Wyjaśniał, że gdy jednak "zdał sobie sprawę", że to inna osoba, broń szybko schował i zaczął uciekać. "Nie próbowałem użyć tej broni, gdyż wiedziałem, że jest niesprawna. Nie miałem zamiaru nikogo zabić, ani postrzelić, ani zranić" - dodał oskarżony. Zwracał uwagę, że wszystko działo się w ścisłym centrum miasta, gdzie jest wiele kamer monitoringu uniemożliwiających anonimowość, argumentował, że nie miał żadnego planu na ucieczkę, ale przede wszystkim żadnego motywu.
Sąd okręgowy rozpoczął postępowanie dowodowe
Sąd okręgowy rozpoczął w środę postępowanie dowodowe. Pierwszy zeznawał mężczyzna, który miał być celem niedoszłej zbrodni. To 43-latek, zajmujący się - jak mówił przed sądem - działalnością w biznesie handlu samochodami.
W przeszłości był karany za działalność w grupie przestępczej; sam przyznał, że jest uzależniony od hazardu. Nawet po obejrzeniu nagrań z monitoringu (nie rozpoznał się na nich) mówił, że "nie przypomina sobie takiej sytuacji", a oskarżonego zupełnie nie zna. Dopytywany przez prokuratora mówił, że nie przypomina też sobie jakichś konfliktów ze współosadzonymi w więzieniu, gdy odbywał karę, a oskarżonego w ogóle pierwszy raz widzi w życiu.
Ciąg dalszy procesu - na początku grudnia.