Radio Białystok | Wiadomości | Rozpoczął się proces policjanta oskarżonego o bezprawne użycie broni
Miał niezgodnie z przepisami użyć broni służbowej i postrzelić uciekającego mężczyznę. Policjant oskarżony o przekroczenie uprawnień stanął w środę (17.02) przed białostockim sądem.
Prokuratura uznała, że doszło do przekroczenia uprawnień i w tej konkretnej sytuacji oddanie strzałów było bezprawne. Uciekinier został ranny w pośladek. Przed sądem mówił, że nie ma pełnej sprawności w nodze. Domaga się ponad 65 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Chodzi m.in. o utracone zarobki w ciągu pięciu miesięcy od zdarzenia.
Do zdarzenia doszło 11 listopada 2019 r. Policjanci z "drogówki" na jednym z białostockich osiedli zatrzymali kierowcę do kontroli w związku z przekroczeniem prędkości. W czasie sprawdzania personaliów 39-latka w bazie danych okazało się, że jest on poszukiwany, bo w wyznaczonym terminie nie stawił się do odbycia kary więzienia za przestępstwa narkotykowe.
Gdy policjanci chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej i oddał trzy strzały z pistoletu. Pierwszy był ostrzegawczy, jedna z dwóch kolejnych kul trafiła uciekającego w prawy pośladek. Ranny trafił do szpitala, potem na krótko do więzienia. Zaległą karę odbywał w formie dozoru elektronicznego.
Ostatecznie Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła interweniującego 30-letniego policjanta, sierżanta w pionie ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Zarzuciła mu, że w związku z pełnioną funkcją publiczną funkcjonariusza policji przekroczył swoje uprawnienia, bo użył broni służbowej, "nie mając podstawy prawnej, a tym samym faktycznej".
Według śledczych kluczowe dla sprawy było to, że policjanci nie poinformowali 39-latka, że jest zatrzymany. Prokuratura zwraca uwagę, że przepis dotyczący zasad użycia broni przez funkcjonariuszy jest tak skonstruowany, że jeśli policjanci nie dokonali faktycznej czynności zatrzymania, to w tej sytuacji nie mieli prawa broni użyć.
Oskarżony funkcjonariusz do zarzutu nie przyznaje się, przed sądem odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W śledztwie zrobił to samo.