Radio Białystok | Wiadomości | Proces w sprawie wybuchu w pasażu handlowym w Białymstoku odroczony
Sądowi rejonowemu w Białymstoku nie udało się zakończyć w środę procesu dwóch mężczyzn oskarżonych w związku z podłożeniem i eksplozją urządzenia wybuchowego w jednym z pasaży handlowych w mieście. Sąd chce poznać akta innej sprawy karnej związanej z jednym z oskarżonych.
Eksplozja w pasażu handlowym w centrum Białegostoku
Zdarzenie miało miejsce w 2018 roku w pasażu handlowym w centrum Białegostoku. Policja informowała wówczas, że doszło do eksplozji wywołanej użyciem prymitywnego urządzenia wybuchowego. Nikt nie został ranny i nie było poważniejszych strat materialnych, ani nie była konieczna ewakuacja pracowników czy klientów.
Według Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, która w śledztwie posiłkowała się opiniami biegłych, eksplozja mieszaniny pirotechnicznej w połączeniu ze znajdującymi się w pobliżu butelkami z łatwopalną substancją byłaby w razie pożaru dużym zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi oraz dla mienia.
Zarzuty usłyszeli pracownik sklepu i administrator budynku
Ostatecznie zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji, której skutki zagrażały ludziom i mieniu, usłyszeli 37-letni pracownik sklepu komputerowego w tym pasażu i 67-letni administrator budynku. W ocenie śledczych, oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Według aktu oskarżenia pierwszy z nich na zlecenie drugiego przygotował ładunek wybuchowy, składający się m.in. z petard, dwóch plastikowych butelek wypełnionych benzyną, włącznika elektrycznego i transformatora. To administrator miał ów ładunek zdetonować zdalnie ze swojego pomieszczenia. Doszło do wybuchu petard i było zagrożenie zapłonu benzyny, co ostatecznie nie nastąpiło.
Jeden z oskarżonych przyznał się do zarzutu
Na początku procesu 37-latek przyznał się przed sądem do zarzutu, wyraził skruchę, przepraszał. Twierdzi, że ładunek przygotował na prośbę drugiego z oskarżonych; dostał za to 300 zł, które miały pokryć koszty.
Drugi z oskarżonych zaprzecza, by miał z tym jakikolwiek związek. Prokuratura uważa jednak, że chciał on - poprzez pozorowany "zamach" - wzbudzić zainteresowanie sobą i współczucie u użytkowników pasażu, skarżących się na sposób, w jaki administruje on lokalami w tym budynku.
W zeznaniach pojawił się nowy motyw
W środę (2.12) w zeznaniach ostatnich świadków pojawił się inny motyw - według tej wersji miałoby chodzić o problemy z prawem młodszego z oskarżonych. Pozorowany zamach miałby odroczyć w czasie zebranie wspólnoty współwłaścicieli, gdzie miały być prezentowane dane finansowe dotyczące prac remontowych i budowlanych, wykonywanych przez firmę tego mężczyzny.
Biorąc pod uwagę, że w grudniu na ruszyć przed białostockim sądem okręgowym proces karny dotyczący zarzutów m. in. podrabiania faktur przez tego oskarżonego, sąd rejonowy uwzględnił wniosek obrońcy 67-letniego administratora budynku, by zapoznać się z aktami tamtej sprawy. Zdaniem adwokata, obie sprawy łączą się, a zarzuty postawione drugiemu z oskarżonych w tamtej sprawie, stanowią motyw jego działania w tej, czyli skonstruowania i detonacji urządzenia wybuchowego.
Obrońca zwracał też uwagę na dowody zebrane w tamtej sprawie; jak mówił - świadczące o tym, iż wyjaśnienia 37-latka w sprawie wybuchu w pasażu (obciążające jego klienta) są nieprawdziwe i stanowią jedynie linię obrony.
Proces w sprawie wybuchu w pasażu został odroczony do połowy lutego 2021 roku.