Radio Białystok | Wiadomości | W czasie pandemii nie ma chętnych do pracy - podlaskie firmy próbują uzupełnić kadry
W czasie, gdy niektóre firmy przez pandemię mają problem z utrzymaniem się na rynku, są też takie, które potrzebują pracowników, by nadążyć z produkcją.
Okazuje się, że są w Podlaskiem przedsiębiorstwa, które chcą zatrudnić nowe osoby, ale w dobie koronawirusa, paradoksalnie nie jest łatwo uzupełnić braki kadrowe.
Mamy do czynienia z zachorowaniami i to na sporą skalę. To powoduje, że mniej osób jest do dyspozycji do pracy. Dodatkowo mamy do czynienia z kwarantannami. Z drugiej strony rynki zagraniczne i krajowe mocno ruszyły, firmy mają zamówienia. Te dwa elementy: zwiększająca się liczba zamówień i uszczuplająca się kadra powodują, że są zapotrzebowania na pracowników i to sięgające 10-15 proc. kadry - tłumaczy prezes Klastra Obróbki Metali Sebastian Rynkiewicz.
Jego słowa potwierdza Magdalena Siemieńczuk - dyrektor personalny z firmy Samasz - producenta maszyn rolniczych i komunalnych z podbiałostockiego Zabłudowa.
Cały czas poszukujemy nowych kandydatów. Obecnie mamy zapotrzebowanie na 50 osób - głównie pracowników produkcyjnych, ale nie tylko. Mamy bardzo dobre wyniki sprzedaży i plany produkcyjne są rekordowe i z tego wynika zapotrzebowanie na pracowników. Drugim aspektem, choć nie kluczowym, są też absencje chorobowe, które są zupełnie niezapowiedziane. Pracownicy są w kwarantannie i to jest bardzo dynamiczne - wyjaśnia Magdalena Siemieńczuk.
Pracowników cały czas poszukuje też białostocki producent akcesoriów do łodzi - firma Kotniz. Jej prezes Sebastian Nietupski mówi, że przez absencje z powodu zakażeń koronawirusem, kwarantanny, czy konieczności pozostania w domu z dzieckiem podczas zdalnej nauki, pozostali pracownicy muszą nadganiać produkcję w nadgodzinach, by terminowo realizować zamówienia.
W branży jachtowej widzimy znaczący wzrost zamówień. Łodzie sprzedają się bardzo dobrze, bo idealnie wpisuje się to w zachowanie dystansu społecznego. Ludzie szukają izolacji na wodzie. My również musimy wzmocnić nasze moce produkcyjne komponentów do łodzi. Przyszły rok, pomimo pandemii, będzie obfitował w dużą ilość zamówień, dlatego chcemy zwiększać zespół. Nie widzimy natomiast tych kelnerów czy trenerów fitness bez pracy, którzy chcieliby się przebranżowić. My oczywiście jesteśmy w stanie przeszkolić nowych pracowników. Mamy teraz około 300 osób i chcemy przyjąć kolejnych - tłumaczy Sebastian Nietupski.
Według Sebastiana Rynkiewicza w czasie pandemii nie jest łatwo nakłonić ludzi do zmiany pracy.
Takie poczucie bycia w strefie komfortu, to jest coś, co większość społeczeństwa lubi. W obecnej sytuacji ta chęć do zmian jest jeszcze mniejsza i to widać, bo odpowiedzi na ogłoszenia z ofertami pracy jest mniej - zauważa prezes Klastra Obróbki Metali.
Eksperci podkreślają, że braki kadrowe wywołane przez pandemię pociągają za sobą koszty wynikające z niewykonanej pracy i utraconych klientów, a także pogorszenie wydajności firmy.