Radio Białystok | Wiadomości | 3 lat więzienia żąda prokurator dla mężczyzny oskarżonego o napaść na białostockich policjantów
Trzech lat więzienia chce prokuratura dla 32-latka oskarżonego m.in. o czynną napaść na policjantów podczas kontroli drogowej w Białymstoku. Obrona argumentuje, że do takiej napaści nie doszło, chce uniewinnienia od tego zarzutu. Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie.
Proces zakończył się przed białostockim sądem rejonowym
We wtorek (03.10) przed białostockim sądem rejonowym zakończył się proces w tej sprawie. Już wcześniej sąd poinformował strony, że rozważa eliminację najpoważniejszego z zarzutów.
Chodzi o oskarżenie kierowcy o czynną napaść na policjantów; grozi za to do 10 lat więzienia. Za taką napaść Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ uznała rzucenie w kierunku funkcjonariuszy dwóch noży. Pozostałe zarzuty, to m.in. znieważenie funkcjonariuszy, kierowanie pod ich adresem gróźb karalnych oraz prowadzenie samochodu w stanie po spożyciu alkoholu i narkotyków.
Do samego zdarzenia doszło 3 maja. Wszystko zaczęło się od kontroli drogowej kierowcy osobowego opla, który na przejściu dla pieszych wyprzedzał inny pojazd. Patrol policyjny od razu go zatrzymał, a mężczyzna przyznał, że nie ma prawa jazdy. Ponieważ funkcjonariusze wyczuli od niego woń alkoholu, nakazali wyłączyć silnik i wyjąć kluczyki ze stacyjki.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, wtedy kierowca zaczął zachowywać się agresywnie, padły wyzwiska i groźby pod adresem policjantów. Kiedy przez okno ze swojej strony rzucił on w ich kierunku dwa noże, funkcjonariusze wyciągnęli go z auta i obezwładnili, wzywając też do pomocy kolejny patrol, a do sprawdzenia pojazdu - funkcjonariusza z psem wyszkolonym do wyszukiwania narkotyków.
Zatrzymanego przebadano też wtedy na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Alkomat wskazał ponad pół promila. Również badanie na zawartość środków odurzających w organizmie dało wynik pozytywny. Pies tropiący pomógł znaleźć w samochodzie (pod osłoną przy skrzyni biegów) porcję (w zarzutach jest mowa o 4 gramach) marihuany.
Od zatrzymania oskarżony był tymczasowo aresztowany; zwolniony z aresztu został we wrześniu, gdy proces ruszył.
We wtorek sąd przesłuchał ostatniego ze świadków - policjanta, który był jednym z wezwanych na miejsce interwencji. Po zamknięciu przewodu sądowego strony wygłosiły mowy końcowe.
Prokuratura wnioskuje o karę łączną 3 lat więzienia
Prokuratura wnioskuje o karę łączną 3 lat więzienia i 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów, chce też zobowiązania kierowcy do zapłaty 5 tys. zł świadczenia pieniężnego; zwraca uwagę na wysoki - w jej ocenie - stopień społecznej szkodliwości czynów. W jej ocenie, doszło do czynnej napaści na policjantów, atak na funkcjonariuszy miał miejsce "w związku i podczas wykonywania przez nich obowiązków służbowych", a celem rzucenia noży w ich kierunku było wyrządzenie im krzywdy. Śledczy zwracają też uwagę, że kierowca był agresywny i stawiał opór, był nietrzeźwy i po użyciu środków psychoaktywnych.
"Ja chyba z innym materiałem dowodowym mam do czynienia" - mówił z kolei obrońca mec. Juliusz Kołodko. Odwoływał się do nagrań z tzw. kamer nasobnych używanych przez policjantów, które - w jego ocenie - "przemawiają za zupełnie innymi ustaleniami faktycznymi". "Dzięki tej kamerze mamy konfrontację tego, co mówią policjanci i co się zarzuca mojemu klientowi i rzeczywistości, która wynika z tego nagrania" - mówił Kołodko.
Jak opisał, oskarżony powiedział do policjantów "odsuńcie się" i przez okno samochodu wyrzucił dwa noże, obawiając się konsekwencji w sytuacji, gdy będzie musiał wysiąść z auta i noże zostaną znalezione. "Nie leciały one w kierunku policjantów, co wskazuje, że nie było czynnej napaści na funkcjonariuszy" - mówił adwokat.
Zaprzeczał też, by oskarżony był agresywny. "Gdy ja oglądam ten film (nagranie z kamer policjantów - PAP), to oprócz wulgaryzmów, które można określić jako agresję słowną, fizycznej agresji nie ma żadnej" - mówił. Stąd wniosek o uniewinnienie od zarzutu czynnej napaści. Co do posiadania narkotyków i jazdy w stanie po spożyciu alkoholu - obrońca prosił o łagodną karę.
Sam oskarżony również. W swoim ostatnim słowie odwoływał się do trudnej wówczas sytuacji życiowej - związanej ze zdrowiem i sprawami osobistymi - która mocno go stresowała i wpływała na zachowanie. Dodał, że już "bardzo surową karą" był dla niego kilkumiesięczny pobyt w areszcie.
