Radio Białystok | Wiadomości | Sąd zdecydował o aresztowaniu świadków, którzy unikają stawiennictwa ws. oszust "na wnuczka"
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał za konieczne aresztowanie dwóch kluczowych świadków, którzy notorycznie unikają stawiennictwa w procesie mężczyzny oskarżonego o udział w oszustwach grupy działającej metodą "na wnuczka". We wtorek (13.10) udało się przesłuchać trzeciego, bo odbywa karę więzienia i dowiozła go z aresztu policja.
Grupa działała w różnych miastach Polski w identyczny sposób
Sąd zajmuje się oszustwami sprzed kilkunastu lat. Trzech członków grupy już 9 lat temu zostało prawomocnie skazanych. Oskarżonego 43-latka dopiero w ubiegłym roku zatrzymano w Wielkiej Brytanii i przekazano do Polski. Mężczyzna narodowości romskiej jest recydywistą, był w przeszłości karany również za oszustwa. W Polsce nie ma stałego miejsca zamieszkania, nie ma zawodu, od przewiezienia go do Polski jest tymczasowo aresztowany.
Grupa działała w różnych miastach Polski w identyczny sposób, w jednym miejscu jej członkowie przebywali 1-2 dni. Wytypowana z książki telefonicznej osoba, która w ocenie przestępców powinna być w podeszłym wieku, była przez nich przekonywana, że dzwoni np. jej wnuk, który ma pilną potrzebę finansową.
Zmieniony głos, inny niż wnuka, rozmówca tłumaczył najczęściej chorobą. Potem mówił, że po pieniądze przyjdzie jego kolega. Starsi ludzie oddawali oszustom oszczędności wielu lat, likwidując nawet lokaty w bankach. Dopiero po fakcie sprawdzali, czy bliscy rzeczywiście wysyłali kogoś po pieniądze. Poszkodowani to m.in. mieszkańcy Białegostoku, Ostrowa Wielkopolskiego, Augustowa, Sanoka i Lublina.
Przestępcy wpadli, gdy jedna z kobiet, którą chcieli oszukać, zawiadomiła policję
Pokrzywdzone działalnością oszustów (dokonane przestępstwa lub usiłowania) były 22 kobiety, do których w 2008 roku przestępcy dzwonili, podając się za osobę z bliskiej rodziny. Wyłudzone od poszczególnych osób kwoty wahały się od 4 tys. zł do 21 tys. zł.
Przestępcy wpadli w Lublinie, gdy jedna z kobiet, którą chcieli oszukać, zawiadomiła policję. W 2011 roku zapadły prawomocne wyroki wobec trójki zidentyfikowanych i zatrzymanych oszustów. Sąd skazał ich na kary od 1,5 roku oraz 5 lat więzienia, mieli też obowiązek naprawienia szkód w całości.
Czwarty z członków tej grupy ukrywał się, poszukiwany był przez wiele lat na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. W 2019 roku udało się go zatrzymać w Wielkiej Brytanii, przekazanie go do Polski pozwoliło zakończyć śledztwo.
Jego proces ruszył w czerwcu, ale sąd ma trudności z przesłuchaniem świadków. We wtorek znowu nie stawili się dwaj mężczyźni już skazani w tej sprawie, mimo że we wrześniu (wtedy też się nie stawili) sąd ukarał ich karami finansowymi po 500 zł. W tej sytuacji sąd uznał, że jednym skutecznym sposobem zapewnienia udziału tych osób w procesie, będzie ich aresztowanie na 30 dni od dnia zatrzymania.
We wtorek złożył zeznania trzeci z tych świadków. Udało się go przesłuchać, bo jak się okazało, odbywa on karę więzienia za inne przestępstwa i został dowieziony z aresztu. 34-letni mężczyzna rozpoznał oskarżonego, jako osobę, z którą w 2008 roku działał w województwie podkarpackim, zajmując się odbieraniem "przesyłek" (twierdzi, że wtedy nie wiedział, że to oszustwa, a w kopertach odbieranych od starszych pań są pieniądze). Mówił, że "czuje się oszukany", w przestępstwa został wrobiony, do tego nie dostał obiecanych mu pieniędzy.
Proces został odroczony bezterminowo. Jego dalszy ciąg uzależniony jest od zatrzymania świadków.