Radio Białystok | Wiadomości | Proces ws. rzucania nożami w policjantów w Białymstoku odroczony
Z powodu nieobecności jednego z pokrzywdzonych funkcjonariuszy nie zakończył się w piątek (11.09) proces 32-latka oskarżonego m.in. o czynną napaść na policjantów podczas kontroli drogowej. Białostocki sąd rejonowy poinformował jednak strony, że rozważa eliminację z zarzutów tej kwalifikacji prawnej.
Czynna napaść na policjantów, to najpoważniejszy z zarzutów, które Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ postawiła temu kierowcy; grozi za to do 10 lat więzienia. Za taką napaść prokuratura uznała rzucenie w kierunku funkcjonariuszy dwóch noży. Pozostałe zarzuty, to m.in. znieważenie funkcjonariuszy, kierowanie pod ich adresem gróźb karalnych oraz prowadzenie samochodu w stanie po spożyciu alkoholu i narkotyków.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w piątek przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Do samego zdarzenia doszło 3 maja. Wszystko zaczęło się od kontroli drogowej kierowcy osobowego opla, który na przejściu dla pieszych wyprzedzał inny pojazd. Patrol policyjny od razu go zatrzymał, a mężczyzna przyznał, że nie ma prawa jazdy. Ponieważ funkcjonariusze wyczuli od niego woń alkoholu, nakazali wyłączyć silnik i wyjąć kluczyki ze stacyjki.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, wtedy kierowca zaczął zachowywać się agresywnie, padły wyzwiska i groźby pod adresem policjantów. Kiedy przez okno ze swojej strony rzucił on w ich kierunku dwa noże, funkcjonariusze wyciągnęli go z auta i obezwładnili, wzywając też do pomocy kolejny patrol, a do sprawdzenia pojazdu - funkcjonariusza z psem wyszkolonym do wyszukiwania narkotyków.
Zatrzymanego przebadano też wtedy na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Alkomat wskazał ponad pół promila. Również badanie na zawartość środków odurzających w organizmie dało wynik pozytywny. Pies tropiący pomógł znaleźć w samochodzie (pod osłoną przy skrzyni biegów) porcję (w zarzutach jest mowa o 4 gramach) marihuany.
Od zatrzymania oskarżony był tymczasowo aresztowany. W piątek przed sądem przyznał się, że 3 maja prowadził auto będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków, również do posiadania tych ostatnich, ale nie do czynnej napaści, znieważenia czy gróźb karalnych wobec funkcjonariuszy. - Gdyż nic takiego miejsca nie miało - mówił. Odmówił składania wyjaśnień.
Odbieram to rzucenie noży jako napaść na mnie, mogły mnie zranić. Myślę, że rzucał je na ślepo, a z jaką intencją, to należałoby spytać oskarżonego. Jeśliby chciał nam je oddać, to by je dał do ręki
- mówił z kolei jeden z interweniujących wtedy policjantów, przesłuchiwany w charakterze pokrzywdzonego. Jego kolega również ocenił, że mógł być trafiony którymś z noży, choć zaznaczył, że samego momentu ich wyrzucenia przez okno nie widział, usłyszał jedynie dźwięk metalu na asfalcie.
W sprawie status pokrzywdzonych ma pięciu funkcjonariuszy. Jeden z nich nie stawił się na rozprawę i choć obrona wnioskowała o odczytanie jego zeznań, nie zgodziła się na to prokuratura. W tej sytuacji proces został odroczony na blisko dwa miesiące; niewykluczone, że strony wygłoszą wtedy mowy końcowe i zapadnie wyrok.
Sąd poinformował w piątek strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynów zarzucanych 32-latkowi, poprzez eliminację z nich najpoważniejszego zarzutu - czynnej napaści na funkcjonariuszy. Biorąc ten fakt pod uwagę, sąd zgodził się z wnioskiem obrony i zwolnił oskarżonego z aresztu. Ma on obecnie dozór policji i w ciągu tygodnia musi wpłacić 2 tys. zł poręczenia majątkowego.(PAP)