Radio Białystok | Wiadomości | "Już nie możemy patrzeć na to, co dzieje się na Białorusi" - protest w Białymstoku [zdjęcia]
Ponad 50 osób - głównie politycznych i ekonomicznych emigrantów z Białorusi - protestowało w sobotę (18.07) na Rynku Kościuszki w Białymstoku przeciwko politycznym represjom w ich kraju.
Za naszą wschodnią granicą za niespełna miesiąc odbędą się wybory prezydenckie, których wyniki - zdaniem protestujących - będą sfałszowane i krajem - podobnie jak przez ostatnich 26 lat - nadal będzie rządził Aleksander Łukaszenka.
Dlatego też głównym hasłem protestu było wezwanie do jego odejścia z urzędu prezydenta.
- Chcielibyśmy zwrócić uwagę władzy i polskiej, i białoruskiej, że już nie możemy patrzeć na to, co się dzieje na Białorusi. Znowu wsadzają ludzi do wiezienia, znowu biją. Na coś takiego trzeba zwracać uwagę, tym bardziej że to sąsiednie państwo. Trzeba, żeby wszyscy o tym wiedzieli - podkreślali uczestnicy pikiety.
- Naród białoruski potrzebuje naszego wsparcia, naszej solidarności. Dlatego też niezależnie od tego, że dzisiaj sobota, że piękna pogoda jestem tutaj z rodziną - mówiła jedna z uczestniczek.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Do udziału w nich nie zostali dopuszczeni wszyscy kandydaci, którzy zebrali 100 tysięcy podpisów poparcia. Niektórzy z nich trafili do aresztów.
Zdaniem Uładzimira Łabkowicza z Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", skala represji podczas tegorocznej kampanii prezydenckiej jest bezprecedensowa. Za więźniów politycznych uznawanych jest 25 osób, w tym jeden z niezarejestrowanych kandydatów Wiktar Babaryka oraz popularny bloger Siarhiej Cichanouski - prywatnie mąż kandydującej w wyborach Światłany Cichanouskaj.