Radio Białystok | Wiadomości | Szymon Hołownia w Białymstoku: Będę prezydentem różnych Polaków, wszystkim należy się szacunek [zdjęcia]
Będę prezydentem różnych Polaków, a nie prezydentem jednej czy drugiej połowy - zadeklarował w sobotę (20.06) w Białymstoku kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Podkreślał, że wszystkim należy się szacunek, bez względu na to "skąd przychodzą, w co wierzą i co myślą".
Białystok to jego rodzinne miasto, w którym mieszkał do 18 roku życia. Szymon Hołownia podkreślał w czasie spotkania z sympatykami zorganizowanego na Rynku Kościuszki, zróżnicowanie kulturowe, narodowościowe i religijne regionu, którego Białystok jest stolicą. "Różnice są czymś dobrym, czymś naturalnym. Jedność to nie jest jednolitość, to pojednana różnorodność" - mówił.
Deklaruję, że jako prezydent będę zawsze z najwyższym szacunkiem odnosił się do wszystkich ludzi, do większości i do mniejszości, narodowych i religijnych, do ludzi należących do różnych Kościołów, wierzących i - jak mówi preambuła naszej Konstytucji - niepodzielających tej wiary. Do tych, którzy na mnie zagłosują i tych, którzy nie zagłosują. Będę prezydentem różnych Polaków, bo Polacy są różni. Nie prezydentem jednej czy drugiej połowy, tylko prezydentem różnych, wszystkich Polaków - deklarował kandydat.
"Bo niezależnie od tego, skąd przychodzą, w co wierzą, co myślą - należy im się szacunek" - podkreślał.
Akcentując swoją bezpartyjność Hołownia mówił, że "nie chce Polski PiS-u, ale nie chce też Polski Platformy".
Ja stawiam sobie za cel, żeby PiS i Platformę +rozkleszczyć+ wreszcie, przecież w jednym i drugim miejscu są sensowni ludzie (...). Oni są, jak taka patologiczna relacja, która tylko czeka na siebie, żeby znów rzucić się sobie do gardeł, żeby móc się obrażać, obrzucać się tym wszystkim, czym obrzucają się od lat - powiedział.
W jego ocenie, tylko bezpartyjny prezydent może taką sytuację zmienić. "Nie przedłużajmy tej chorej wojny domowej na 5 lat. Skończmy ją teraz. To jest możliwe" - apelował.
Nie ma ważniejszej sprawy dla kogoś, kto działa w polityce, nie uruchomić raz na 4 lata partyjne struktury, przywieźć działaczy autobusami, zebrać i przeprowadzić z agencją reklamową ten czy inny przedwyborczy sposób, ale na długo, może na pokolenie, obudzić obywatelskość w obywatelach, sprawić, żeby znów poczuli, że ta Polska jest o nich, że będą ją mieli taką, jaką sobie ją zrobią sami, że są u siebie gospodarzami, a nie gośćmi - mówił.
Na początku swego wystąpienia Hołownia zwrócił uwagę, że na drugiej części tego samego placu (w odległości kilkuset metrów) nieco później rozpoczynało się spotkanie wyborcze Andrzeja Dudy. Przypomniał, że w tej sytuacji jego sztab zaproponował sztabowi urzędującego prezydenta "debatę obywatelską" obu kandydatów w Białymstoku, ale propozycja nie została zaakceptowana.
Powiedzmy to sobie jasno - dziś nie mamy głowy państwa. Tam, gdzie powinna być mądrość, dziś jest mało smaczny żart. Tam, gdzie powinna być duma, jest nieporadność. Tam, gdzie powinny być pomysły, działanie, jest pustka. Tam, gdzie powinno być mądre przywództwo, jest słabość i zależność (...). Czy my obywatele RP, dobrze czujemy się z myślą, że twarzą polskiego państwa jest prezydent, o którym wszyscy, i w kraju i za granicą wiedzą, że jest całkowicie podległy prezesowi całej partii" - powiedział Hołownia.
Zarzucał też Andrzejowi Dudzie, że pojęcia rodzina używa - jak to ujął kandydat - "jako młotka do bicia nim po głowie innych obywateli, używa go jako instrumentu dla żenujących wojen światopoglądowych i politycznych, szczucia na ludzi, ludzi na ludzi, dzieci na dzieci".
Podkreślał znaczenie porozumienia, ponad konfliktami czy podziałami. "Nie zgadzać się we wszystkim, ale zawsze umieć wypić ze sobą herbatę, nawet po najgorętszym sporze" - przekonywał.
Dziękował uczestnikom spotkania za gorące przyjęcie. "Przecież tu jest dobrze ponad tysiąc, przypuszczam, że ok. 1,5 tys. ludzi" - mówił. Jak podał, w jego kampanii bierze udział 15 tys. wolontariuszy w osiemnastu biurach regionalnych, którzy organizują "tysiące" różnych akcji społecznych. Poinformował, że do tej pory ze zbiórki społecznej pozyskał na kampanię 7 mln zł.